Layout by TYLER
Fonts:dafont.com
Background:gyapo
Główna Regulamin Co to jest? Prozaicy - powrót Konkursy Facebook
Witaj na Prozaicy: Piórem! Jest to miejsce przeznaczone na publikację tekstów napisanych z myślą o konkursach lub akcjach literackich, organizowanych przez Prozaików. W celu poznania dokładniejszych informacji, zapraszam do zakładki "Regulamin" oraz "Co to jest?".
Kontakt: e-mail:prozaicy@vp.pl lub gg: 2171207 - halska.

"Poświęcenie" - Rena [Piszę, bo lubię]


Nie rozumiała.
Nie rozumiała poświęcenia innych. Nie wiedziała jak można stanąć w obronie czyjegoś życia wiedząc, że samemu można też przy tym umrzeć. Dla niej takie uczucia były obce. Walka, złość i zemsta. To jedyne rzeczy, które w tej chwili ją interesowały. Jednak poświęcenie tego chłopaka wywarło na niej ogromne wrażenie. Zginął, aby ratować jedną, nic nie wartą dla niej dziewczynę. Dziewczynę, która na dodatek nie była człowiekiem. Była istotą, która nie powinna się narodzić, która nie powinna w ogóle istnieć.
To ona miała zginąć.
Miała być ostrzeżeniem dla tych, którzy wtrącają się w nie swoje sprawy. Nie spodziewała się jednak, że zwykły człowiek tak się poświęci. Ludzie nie są istotami, które  robią to dla innych. No chyba, że jest to ktoś, kto jest dla nich ważny. To z jego powodu nie dobiła dziewczyny. A mogłaby. Była taka bezbronna. Płacząc kucała nad ciałem chłopaka. Niczego nieświadoma. Wystarczyło tylko sięgnąć po kolejny sztylet z za pasa i jednym cichym ruchem zakończyć jej żywot. Ukrócić jej cierpienie.
Ale nie potrafiła.
Jego postawa wywarła na niej takie wielkie wrażenie, że całkowicie zapomniała o swojej misji. Wszystko przestało dla niej istnieć. Widziała tylko scenę odgrywającą się przed jej oczami. Dużo krwi. Pełno łez. Strach. Złość. Nienawiść. I wszechobecny hałas. Przez chwilę sama zaczęła mieć do siebie żal o to, co zrobiła.
Ta słabości trwała jednak tylko chwilę.
Ona nie czuła. Takie uczucia, jak współczucie były dla niej obce. Dla niej liczyła się tylko zemsta. Nim ktokolwiek zdążył zwrócić na nią uwagę, zniknęła przenosząc się do swojego własnego świata, do miejsca, w którym mogła być wreszcie sobą. Jednak scena, którą przed chwilą zobaczyła dręczyła ją przez kila następnych dni. Pojawiała się non stop w jej umyśle. Prześladowała ją nawet podczas snu.
Odważny.
Uważała, że tamten chłopak był bardzo odważny. Bez żadnego zastanowienia, przyjął cios na siebie. Stanął też przed nieznanym. Nie wiedział bowiem, co go będzie czekać  po śmierci? Gdzie trafi? Czy znów się odrodzi, jako inny człowiek? Czy trafi w bezgraniczną ciemność, aby gnić tam do końca świata i jeszcze dłużej? To było dla niego zagadką. Nieznanym. A jednak postanowił stawić temu czoło, aby bronić kogoś sobie ważnego.
Złość.
To było uczucie, które przepełniało ją przez te kilka dni. Wściekła była głównie na siebie. Że wybrała akurat tę godzinę, aby zaatakować. Że przez nią postanowiła pouczyć jej matkę. Była też zła na tego chłopaka. Czemu podjął taką decyzje? Czemu szedł z tą dziewczyną? Czemu? Czemu? Czemu?
Wiele pytań. I brak odpowiedzi.
Nie mogła tak dłużej wytrzymać. Musiała dowiedzieć się kilku rzeczy. Kierując się instynktem doszła na cmentarz. Na ten, na którym odbywał się właśnie jego pogrzeb. Widziała wielu ludzi. Ludzi przepełnionych smutkiem. Ludzi w żałobie. Zobaczyła tam też swoich wrogów. Tych, na których próbowała się zemścić. Z ich powodu musiała ukryć się pomiędzy drzewami. Nie mogła obejrzeć tej ceremonii z bliska. Jednak smutek, który tam panował czuła nawet z tej odległości.
Czuła podziw.
W ciągu tak krótkiego życia przyciągnął do siebie wielu ludzi. Było ich o wiele więcej niż ona zdołała przekonać do siebie w ciągu tysięcy lat. Ona nie była zbyt lubiana, a teraz wzbudza w innych tylko strach i pogardę. Ludzi, na których jej zależało traciła jeden po drugim. Wystarczy tylko jeden nieodpowiedni ruch, a twoje życie pada jak domek z kart. Zrozumiała też co kierowało chłopakiem, gdy postanowił bronić dziewczyny.
Miłość.
On ją po prostu kochał. Była dla niego całym światem. Nie interesowało go, że jego wybranka serca nie jest do końca człowiekiem. Wolał zginać dla niej, niż żyć bez niej. Życie ludzkie było takie dziwne. Rodzisz się tylko po to, aby w najmniej odpowiednim momencie umrzeć. Było jeszcze bardziej kruche niż jej domek z kart, który próbowała na nowo odtworzyć.
Ale to jej należał się medal za wytrzymałość.
To ona musiała teraz przeżyć resztę życia bez niego. Z myślą, że zginą z jej winny. Bo to ona była celem. Z daleka widziała, że dziewczyna była wrakiem samej siebie. Było widać, że ma dosyć tego wszystkie. Dosyć własnego życia. A niestety nie mogła go zakończyć. Bo samobójstwo to luksus przeznaczony tylko dla ludzi. I dla tchórzy. A ona nie była ani jednym, ani drugim.
Na samym końcu tego wszystkiego poczuła też wściekłość.
Jej nikt nie obdarował takim uczuciem. Nikt nie poświęciłby swojego życia, aby ją uratować. Wszyscy dolewaliby jeszcze oliwy do ognia, aby paliła się szybciej. Wszyscy nią gardzili. Nienawidzili. Szydzili. Nikt nie obdarował jej tym uczuciem.
I teraz, i kiedyś.
I teraz, i kiedyś jej życie wyglądało tak samo. Kiedyś to nią gardzono. Wszyscy byli postrachem dla niej. Teraz to ona gardziła innymi. To ona jest postrachem małych dzieci.
Ucieczka.
To jedyne co jej pozostało. Musiała uciec, aby przestać myśleć. Aby przestać przeżywać swojego życia na nowo. Może i była tchórzem, który boi się swojej przeszłości. Wolała jednak być tchórzem, niż masochistką.
Tak też uczyniła.
Uciekła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

« »