Siedziałam
przed telewizorem trzęsąc się niemiłosiernie. Od piątego skoczka nie mogłam
zapanować nad emocjami, a co mogłam powiedzieć, gdy doszło do pierwszej trójki?
Warunki
wydawały się być świetne, dwóch pozostałych oddało wspaniałe skoki, z niższej
belki. Nikt nie wiedział, co zrobi Kruczek. Obniży, czy nie obniży? Nigdy tego
nie robił, więc czy był sens ryzykować?
–
Nie obniży – powiedział mój tato, wiercąc się na krześle – a Stoch się spali.
Spojrzałam
na niego z wyrzutem.
Ja
wiedziałam, że wygra. Takie rzeczy czuje się w kościach. Przecież mu się
należało, zasłużył na to zwycięstwo, na ten medal. Musiał pokazać tym
wszystkim, którzy nie wierzyli, tym, co mówili, że jest słaby, beznadziejny, że
nie da rady, że nigdy nie będzie drugim Małyszem.
Mój
brat podskakiwał na łóżku krzycząc i denerwując mnie. Od zawsze twierdziłam, że
miał ADHD, ale wtedy przebił samego siebie.
Kamil
zasiadł na belce. Kruczek obniżył rozbieg, a jednak. Zestresowało mnie to chyba
najbardziej. Co będzie, jeśli się nie
uda?
Nie,
na takie myśli nie można sobie pozwalać.
Wszyscy
mocno zacisnęliśmy kciuki i czekaliśmy.
Patrzyłam
na tą niebieską linię, którą musiał pokonać.
–
Nie da rady. – Ponownie odezwał się mój tato w tym samym czasie, gdy Włodzimierz
Szaranowicz zaczął krzyczeć:
–
Wygrał! Chyba wygrał! Musi wygrać!
A
potem była już tylko euforia. Krzyczący młodszy brat, uśmiechnięta mama i ja,
płacząca, niezważająca na rodziców w pokoju.
–
Mamy złoto, złoto, złoto! Tu, w Val di Fiemme! – roznosił się po domu głos
komentatora.
Przez
łzy szczęścia obserwowałam kolejne wydarzenia. Kibice, szalejący na skoczni w
rytm Ona tańczy dla mnie, bo znów
mamy mistrza, bo świat się na Małyszu nie skończył.
W
tamtym momencie nie byłam w stanie myśleć. Było tylko jedno: wygrał, wygrał
wygrał, a potem radość, że jest podium bez Austriaków i Mazurek Dąbrowskiego.
Nie spodziewałam się takiej tematyki opowiadania;) Czyta się bardzo przyjemnie;)
OdpowiedzUsuńTrochę za dużo błędów, jak na tak krótkie opowiadanko.
OdpowiedzUsuń"Siedziałam przed telewizorem trzęsąc się niemiłosiernie." - Brakuje przecinka oddzielającego imiesłów przysłówkowy głównej części zdania.
"Mój brat podskakiwał na łóżku krzycząc i denerwując mnie." - Znów to samo.
"Warunki wydawały się być świetne, dwóch pozostałych oddało wspaniałe skoki, z niższej belki." - Niepotrzebny drugi przecinek.
"Patrzyłam na tą niebieską linię, którą musiał pokonać." TĘ linię. W bierniku występuje tę, w narzędniku tą.
Tematyka zupełnie nie moja, więc na ten temat się nie wypowiem.