Layout by TYLER
Fonts:dafont.com
Background:gyapo
Główna Regulamin Co to jest? Prozaicy - powrót Konkursy Facebook
Witaj na Prozaicy: Piórem! Jest to miejsce przeznaczone na publikację tekstów napisanych z myślą o konkursach lub akcjach literackich, organizowanych przez Prozaików. W celu poznania dokładniejszych informacji, zapraszam do zakładki "Regulamin" oraz "Co to jest?".
Kontakt: e-mail:prozaicy@vp.pl lub gg: 2171207 - halska.

"W pogoni za newsem" - Lady House [Piszę, bo lubię]


„Anna Mucha na zakupach”, „Joanna Krupa rozstała się z narzeczonym”, „Warszawka znów się bawi!” – takimi nagłówkami raczą nas portale plotkarskie i brukowce. No, bo kto nie chce wiedzieć, co takiego kupiła Mucha, dlaczego Krupa rzuciła swojego faceta i który z naszych celebrytów pojawił się na kolejnej branżowej imprezie w ciągu jednego tygodnia? Mówisz i masz, wystarczy włączyć komputer lub telewizor, by dać się opleść mackom plotek i intryg, sieci domysłów i przypuszczeń, pajęczynie informacji podawanych przez „przyjaciół” bądź „osoby z bliskiego otoczenia”. Trudno odsiać plewy od ziarna, to, co podkoloryzowane, od faktów. Jednak – czy rzeczywiście chcemy prawdy? Kto chciałby czytać o tym, że Joanna Koroniewska jadła obiad? Nikt. Należy zatem, wedle przepisu na dobrego „niusa”, dodać do tego tajemniczego bruneta, kilka nieostrych zdjęć, odrobinę uwag o tym, że związek aktorki jest bardzo (jej zdaniem) udany, a na koniec zadać retoryczne pytanie, dlaczego wobec tego żegnała znajomego czułym buziakiem? Następnie należy wrzucić to do sieci, a temperatura naszej „potrawy” sama wzrośnie. Podobnie jak liczba odwiedzin strony, a tym samym – zysk publikującego.
Dziś wszystko jest na sprzedaż, a my wszystko chcemy kupić. Nie ma po co udawać, że paparazzi, dziennikarze i redaktorzy pism plotkarskich wykonują swoją pracę dla zaspokojenia własnej ciekawości. To my, wchodząc co rano na Pudelka, dajemy im sygnał: „Chcemy nowych informacji z życia celebrytów”. Najbardziej zagorzałe dyskusje wywołuje to, co kontrowersyjne: kariera Natalii Siwiec, uciekanie przed sprawiedliwością matki Madzi z Sosnowca, dramat Katarzyny Figury. O tym, jak nasi znani są szczęśliwi w swoich związkach, nie chce czytać zbyt wielu ludzi. Polak nie lubi słuchać, że ktoś ma w życiu lepiej i lżej niż on. Pociesza go raczej fakt, że lubiany i bogaty aktor ma te same lub większe problemy – zdradza go żona, dziecko wyrzucono mu ze szkoły, a on sam zaczyna nadużywać alkoholu. Czytanie nowinek z życia gwiazd to namiastka iście bajkowego życia. Dowartościowuje nas fakt, gdy gwieździe coś nie wyjdzie lub gdy podzieli się jakąś informacją ściśle prywatną – mamy wrażenie, jakbyśmy tę osobę znali, a ona dzieliła się tym tylko z nami.
Ciekawe jest to, że my ludzi, których znamy z prasy, telewizji lub Internetu, uważamy za swoich idoli i wzory do naśladowania. „Ta aktorka potrafi się tak ładnie ubrać, zawsze jest perfekcyjnie umalowana, fryzura jej się nie rozsypuje, a na koncie nigdy nie gości debet”, myślimy i w ten sposób potęgujemy własną frustrację. W takich chwilach zapominamy o sztabach stylistów i makijażystów pracujących nad aparycją gwiazd na długo przed ich wyjściem po przysłowiowe bułki. W końcu nie liczy się, w jaki sposób, ale to, jaki efekt końcowy został osiągnięty. To dlatego tym chętniej czytamy na Pudelku artykuł pt. „Gwiazdy bez makijażu” – mamy coś w rodzaju ponurej satysfakcji, że i celebryta czasem ma gorsze dni i nie wygląda idealnie zawsze i w każdych okolicznościach. 
W takich chwilach zapominamy, że to my tworzymy gwiazdy. Kim dziś byłby tak popularny wśród nastolatek piosenkarz  Justin Bieber, gdyby nie filmiki wrzucone do serwisu YouTube.com i odtworzone wiele milionów razy? Nasza nowa polska „artystka”, Honorata Skarbek, zaczynała w podobny sposób. Nie mnie oceniać, jakiej rangi są to gwiazdy i co sobą reprezentują. Ważny jest sposób, w jaki uzyskali popularność. Ktoś z firm fonograficznych zwrócił uwagę na „ilość odtworzeń”, dzisiejszy wyznacznik atrakcyjności utworu, i stwierdził: „To ma się szanse sprzedać”. Dalej idzie lawinowo – płyty, fani, koncerty. Żaden celebryta nie jest lepszy niż statystyczny Kowalski – ma po prostu odrobinę talentu albo wiedzę, jak „sprzedać” bez niego. Wtedy mówi, kiedy i z kim stracił dziewictwo, wygłasza swoje opinie na temat religii, wyśmiewa sobie podobnych. Po to, by mówili – nieważne, jak, grunt, że w ogóle. Najpierw należy pozwolić zapamiętać nazwisko, potem wyrobić markę. Angelina Jolie, kiedyś skandalistka, która nie stroniła choćby od samookaleczeń, dzisiaj jest przykładną matką i ambasadorką wielu organizacji charytatywnych. Jest ktoś, kto nie zna jej nazwiska bądź nie wie, jak wygląda?
Narzekamy, że w telewizji „pustaki”, w Internecie – „pontony”, w prasie – „plastiki”. Dlaczego? W końcu dostajemy taką kulturę, jakiej chcemy i jaką najłatwiej przyjmujemy – opartą na skandalu, odzieraniu z intymności i sprzedawaniu życia osobistego za zobaczenie swojego nazwiska na okładce kolorowego magazynu. By żądać zmian, musimy najpierw dać sygnał, że nie chcemy już żyć cudzą egzystencją, żywotem „celebrytów”. Inaczej „sieczka” podawana nam przez media nie zmieni ani smaku, ani składu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

« »