Layout by TYLER
Fonts:dafont.com
Background:gyapo
Główna Regulamin Co to jest? Prozaicy - powrót Konkursy Facebook
Witaj na Prozaicy: Piórem! Jest to miejsce przeznaczone na publikację tekstów napisanych z myślą o konkursach lub akcjach literackich, organizowanych przez Prozaików. W celu poznania dokładniejszych informacji, zapraszam do zakładki "Regulamin" oraz "Co to jest?".
Kontakt: e-mail:prozaicy@vp.pl lub gg: 2171207 - halska.

Czerwiec - Rena [Piszę, bo lubię]


            Domino bez żadnego mrugania oczami wpatrywała się w ramkę, którą miała w ręce. W środku znajdowało się jej ulubione zdjęcie, które było zrobione w pierwszych tygodniach jej znajomości z Adrianem Rochesterem. Był to najbardziej szczęśliwy okres w jej życiu i choć posiadał smutne zakończenie, nigdy nie wyparłaby się tych wspomnień. Zanim dziwnym trafem poznała go, jej życie było mdłe i pozbawione jakichkolwiek kolorów. Dopiero on wniósł w nie światło i radość. Dzięki niemu wstawała każdego ranka z nową energią, by przeżyć te bezsensowne dni. I w brew pozorom nigdy w nim się nie zakochała. Byli tylko przyjaciółmi. W pewnym momencie nawet zaczynała uważać go za swojego ojca. W końcu to on, a nie jej prawdziwy ojciec wyciągnął ją z domu dziecka i wziął pod swój własny dach, i to on był jedyną osobą, która w ogóle martwiła się o to, co stanie się z nią w przyszłości. Jej ojciec miał to w głębokim poważaniu. Teraz jednak wszystko się skończyło, a Domino znów została sama. Wiedziała, że w końcu do tego dojdzie, Adrian ją przed tym ostrzegał. Nigdy wcześniej nie chciała jednak przyjąć tego do wiadomości. Teraz, gdy już to się stało, Domino zarozumiała, że jest jeszcze tyle rzeczy, które chciałaby mu powiedzieć, a nie jest już w stanie. Wiedziała również, że gdyby bardzo się uparła, to mogłaby próbować go odnaleźć, ale w pewien sposób było to bezsensowne. Musiałaby przeczesać wszystkie możliwe czasy i kraje, aby go odnaleźć, co w brew pozorom było bardzo trudne. On ją ostrzegł przed tym, zastrzegł, że nie powinna tego robić, jeżeli nie będzie miała naprawdę bardzo ważnego powodu. Domino wątpiła, że fakt, iż za nim tęskni jest wystarczający.
            Nie wiedziała nawet, w którym momencie szkło pod jej palcami pękło i rozsypało się na podłogę. Domino jednak w ogóle nie zwróciła na to uwagi. Z pomiędzy tego, co zostało wyjęła zdjęcie i wrzuciła je do plecaka. Rozejrzała się po raz kolejny po tym pomieszczeniu sprawdzając, czy o czymś nie zapomniała. Ten dom był dla niej wszystkim. Był pierwszym i zarazem ostatnim. Więcej już pewnie nigdzie nie poczuje się tak jak tu. Nie mogła jednak tu zostać, nie bez Adriana. W końcu kobiety z domu dziecka odwiedzą ją, a gdy zobaczą, że nie ma jej opiekuna, zabiorą ją z powrotem do siebie. A tego Domino nie chciała. Właśnie z tego powodu musiała uciec. Udać się w miejsce, które nie specjalnie jej się podobało, ale wiedziała, że znajdzie tam wszystko, co będzie jej potrzebne. Wiedziała też, że prędzej, czy później musiałaby się tam udać, bo była im potrzebna. Lepiej więc prędzej, niż później.

            Obeszła dokoła jeszcze raz wszystkie pomieszczenia wypatrując potrzebnych rzeczy. Nie brała ze sobą żadnych ubrań, ani sprzętów domowych. Wiedziała, że w miejscu, do którego się udaje, dostanie nowe. Z tego domu zabierała tylko rzeczy, które przypominały jej o Adrianie. Nie było jednak tego zbyt dużo. Gdy była już pewna, że wszystko ze sobą zabrała, złapała za pięciolitrową butelkę stojącą przy wejściu wypełnioną do pełna benzyną. Po raz kolejny obeszła wszystkie pokoje wylewając na podłogę jej zawartość. Nie chciała, aby ktokolwiek tu wchodził, a co gorsza przywłaszczył sobie ich dom. Gdy już ta czynność została wykonana, Domino weszła po raz setny tego dnia do pokoju, który należał do Adriana. Z ledwością powstrzymała łzy. Szybko jednak się ogarnęła i podniosła rękę do góry. Koniuszki jej palców zapłonęły lekkim ogniem. Bez namysł przyłożyła je do firanki i zaczęła przesuwać. Tak jak się spodziewała zapłonęły ogniem. W ten sposób przeszła cały dom podpalając wszystkie rzeczy, które tylko się dało. Gdy była już pewna, że wykonała swoją robotę, zarzuciła plecak na plecy i ruszyła chodnikiem w stronę nowego domu, ku swojemu przeznaczeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

« »