Mucha fruwała pod
sufitem jasnego, przestronnego pokoju. Jedynymi meblami były zajmujące całą
ścianę lustro, pod którym stała jaskrawa w kolorze kula i kilka siedzisk.
Zgromadzeni ziewali ze znudzeniem, rozwaleni na ustawionych w koło fotelach i
pufach. W czajniku zostały tylko smętne resztki po pysznej bawarce, a na
talerzykach okruszki ciastek. Rudowłosa dziewczyna podniosła filiżankę do ust i
z głośnym siorbnięciem dopiła herbatę. Wzrok pozostałych skierował się na nią.
Dziadek Mróz patrzył z niezmąconym spokojem doświadczonego starca, gruba Mamiła
z naganą, wycierając ręce o ubrudzony mąką fartuch, Plot ze znudzeniem zerknął
na nią spod przystojnego łba, natomiast sześcioletni Alchemik gapił się na rudą
w osłupieniu, jakby popełniła straszną zbrodnię.
Wreszcie odezwała
się Mamiła.
— Borówko —
powiedziała, starając się nie wyrażać przy tym zbyt wielu emocji — nie możesz
siorbać. To zbyt ciekawe.
— Jak to? — Plot
uniósł brwi. Był przystojnym mężczyzną przed trzydziestką. Miał gęste, blond
włosy, kwadratową szczękę i sylwetkę sportowca. Mętne, wodniste oczy sprawiały,
że wyglądał na jeszcze głupszego niż był w rzeczywistości.
— Tak to. Nie
wolno nam robić nic wartego opisania, dopóki nie pojawi się Bohater Tytułowy.
Bo widzisz…
— … bez Bohatera Tytułowego
nie może być wydarzenia — wtrącił się Alchemik i poprawił na nosie grube
okulary. Za duży fartuch laboratoryjny zsuwał mu się z ramion, ale on zdawał
się tym nie przejmować. — On jest Tytułowy,
więc najważniejszy. I musi być we wszystkim, co się dzieje. Jak coś się będzie
dziać bez niego zakłócimy odwieczne kontinuum czasoprzestrzeni i opowiadanie
zacznie dążyć do autodestrukcji.
Plot popatrzył na niego z bardzo głupią miną.
Nie rozumiał nic a nic. Jak dotąd myślał raczej niedużo, jeśli w ogóle. Skupiał
się raczej na wyglądaniu dobrze i doskonale na tym wchodził.
— Wszyscy
zginiemy — wytłumaczył chłopiec.
Blondyn pokiwał
ze zrozumieniem głową.
— Ale rozmawiać
to chyba możemy? — spytała Borówka, strzepując niewidzialne pyłki kurzu z
zwiewnej, kwiecistej bluzeczki.
— Możemy, jeśli
nie rozmawiamy o niczym istotnym dla fabuły.
Cała piątka
zamyśliła się głęboko. Niestety, nie znali żadnego tematu niezwiązanego z
fabułą. Fabuła była dla nich wszystkim.
— Poddaję się —
westchnęła w końcu dziewczyna i odgarnęła rude loki z twarzy. — Nie możemy nic zrobić, jeśli nie ma Tytułowego?
Serio?
— Nic.
— A w ogóle to
gdzie on się podział? — Zmarszczyła rude brwi i skrzyżowała ręce na piersi.
— Jest chwilowo
niedysponowany — rzekła Mamiła, po czym nachyliła się i szepnęła teatralnie: —
Podobno poszedł na randkę.
W rzeczywistości
nie miała zielonego pojęcia, co się dzieje z Bohaterem, ale trzydziestoletnie
doświadczenie w tworzeniu plotek pozwoliło jej szybko wymyślić własną wersję.
— Guzik prawda! —
odezwał się milczący dotąd Dziadek Mróz. — Nie wiesz co on robi, tak samo jak
my wszyscy, więc nie wydziwiaj.
Urażona Mamiła
odwróciła się do niego plecami.
— OK. Nie można
nic zrobić bez Bohatera Tytułowego?
— Nic —
potwierdzili chóralnie Plot, Mamiła, Alchemik i Dziadek Mróz.
— Więc niech ktoś
inny zostanie Tytułowym! — wykrzyknęła Borówka tryumfalnie.
Postacie
spojrzały po sobie. Nawet w swych najśmielszych i najdalej posuniętych sennych
fantazjach (bądź koszmarach) nie przeszła im przez myśl zmiana Bohatera
Tytułowego.
Bohater Tytułowy
to Bohater Tytułowy. I najważniejszy. Zawsze. Zanim powstała fabuła i inni
bohaterowie, gdy opowiadanie było jeszcze tylko pomysłem on istniał. Od
początku. Próbę zmiany Bohatera Tytułowego można było porównać chyba tylko z próbą
zmiany grawitacji.
Alchemik
przełknął ślinę, wyobrażając sobie wszystkie koszty, trudności i konsekwencje
wynikające z takiego przedsięwzięcia. Nawet on by się tego nie podjął, mimo
trzydziestu lat doświadczenia w zawodzie. W każdy rok pięć.
— Jak mogłaś w
ogóle zaproponować coś takiego? — spytała Mamiła, zasłaniając usta dłonią.
— Sądzę, że to
bardzo dobre rozwiązanie. — Borówka nie dała się zbić z tropu. Nie znosiła
bezczynności i zamierzała zrobić wszystko, co pozwoli Akcji toczyć się dalej.
Odruchowo zerknęła w jej stronę, a wszyscy podążyli oczami za jej wzrokiem.
Akcja, duża,
czerwona i okrągła stała sobie pod lustrem. Wielokrotnie widzieli jak zaczyna
się toczyć, wnikając w srebrzystą szklaną taflę. Nie wyglądała wtedy na zbyt
ciężką, w piątkę na pewno daliby jej radę. Jak dotąd starali się nie spoglądać
w tę stronę, w obawie, że pokusa popchnięcia Akcji może stać się zbyt silna.
Borówka
odchrząknęła, zwracając na siebie uwagę innych postaci. Patrzyła na nie
pytająco, unosząc jedną brew, jednak nikt się nie odezwał. W końcu sama
przerwała ciszę:
— Co o tym
myślicie? — Nie czekając na odpowiedź kontynuowała: — Zanim powiecie, że to zły
pomysł, zastanówcie się przez moment. Tytułowy zniknął jakiś czas temu, a my po
prostu tu siedzimy i nie robimy nic!
— Nie robimy nic,
bo nic nie możemy zrobić! — Alchemik już chciał wstać z fotela, ale w ostatniej
chwili powstrzymał się i wziął głęboki oddech. — Zmiana głównego bohatera z
wewnątrz jest niemożliwa. Poza tym doprowadziłaby ona do poważnych
zniekształceń w podstawowych założeniach opowiadania, w wyniku czego psychika
jego bohaterów, to jest nas, zaczęłaby się nieodwracalnie zmieniać.
— A na czym takie
zmiany w naszej psychice miałyby polegać? — zapytała ostrożnie Mamiła.
— Tego nie możemy
być pewni — odparł chłopiec z powagą. — Od drobnych przeobrażeń charakterów
postaci do radykalnych zmian ich osobowości. Bohaterowie mogliby stać się nawet
seryjnymi mordercami, prawdopodobnie dostaliby rozdwojenia jaźni. W skrajnym
przypadku wewnętrzny byt postaci, na potrzeby tej rozmowy nazwijmy go duszą,
znikłby i zostałby zastąpiony całkowicie nowym.
Mamiła zasłoniła
w przestrachu usta dłonią, Dziadek Mróz z niepokojem wyprostował się w fotelu,
a Plot siedział spokojnie, z zadumą wymalowaną na twarzy, zupełnie jakby
chwilowo opuściła go cała głupota. Borówka natomiast patrzyła na Alchemika wzrokiem
osoby, która nie zawaha się przed niczym. W oczach miała stalowe ostrza.
Zamrugała i
błyskawicznie przywdziała maskę uroczego uśmiechu. Wygładziła bluzeczkę i
nachyliła się lekko w stronę Alchemika, po czym powiedziała:
— No, ale jestem
pewna, że ty mógłbyś to obejść. W końcu jesteś naprawdę mądry! — Wyszczerzyła
białe ząbki w jeszcze szerszym uśmiechu. — A w dodatku znam kogoś, kto idealnie
by się nadawał na Bohatera Tytułowego naszego opowiadania.
— A to niby kogo?
— Alchemik był nieco podejrzliwy.
— Ciebie,
naturalnie! Zobaczysz, będzie tak świetnie, kiedy ty zostaniesz główną
postacią. I twoje przygody z pewnością będą dużo ciekawsze.
Chłopiec
zmarszczył brwi i zerknął na nią spod czarnej czupryny. Mamiła, Dziadek i Plot
siedzieli spokojnie, nie poświęcając Borówce nawet odrobiny uwagi.
— Proszę, zgódź
się! — Borówka zatrzepotała przezroczystymi rzęsami.
Jednak Alchemik
swoje wiedział i dziewczyna mogłaby równie dobrze machać wachlarzami z
banknotów dwustuzłotowych albo najwyższej jakości pawich piór, on nie zmierzał
sprowadzić katastrofy na swój świat.
W kilku
szorstkich słowach poinformował ją o tym.
— Nie to nie —
prychnęła Borówka i zerwał się na równe nogi. — Poradzę sobie bez ciebie. A
skoro nie wiem, jak zmienić Bohatera Tytułowego, poradzę sobie również bez
niego! — Odwróciła się w stronę pozostałych. — Ale wy my pomożecie, prawda?
— Nie pomożemy —
odparł za nich wszystkich Dziadek Mróz.
Plot i Mamiła
patrzyli na nią spode łba, Alchemik w milczeniu obserwował wszystko, ale widać
było, że z trudem powstrzymuje się przed powiedzeniem czegoś.
— Ty nie
pomożesz! — krzyknęła Borówka w stronę Dziadka. — Ale oni mogliby sami się
wypowiedzieć! — Wskazała ramieniem w nieokreśloną stronę. Mamiła już otwierała
usta by zgodzić się z Dziadkiem Mrozem, ale dziewczyna przerwała jej w pół
słowa: — Na pewno macie już dość tego siedzenia i nic nie robienia, a Tytułowy
nie rozpłynął się przecież w powietrzu. On nas po prostu zignorował. Więc my
też zignorujmy jego! Popchnijmy Akcję!
— Ale wtedy
zginiemy — odparła Mamiła, ale nie brzmiała zbyt pewnie. Siedzący obok niej
Plot popatrywał to na Borówkę to na Alchemika z widocznym wahaniem.
— Nie wydaje mi
się — zaśmiał się sztucznie. — Żadne z was nie widziało tego na własne oczy,
nie macie dowodów.
— Alchemik tak
powiedział — odparł Dziadek Mróz. —Ja mu wierzę!
— Sześciolatkowi?
Dobre sobie! I skąd on twoim zdaniem czerpie tą całą wiedzę? Ze Żwirka i Muchomorka? A może ze Smerfów? To tylko dzieciak!
— Nie pomożemy
ci.
— Żadne z nas —
dodała Mamiła.
— W porządku. —
Borówka była zaskakująco spokojna. — Siedźmy tu sobie, nie wiadomo po co,
czekajmy na Tytułowego, który nigdy się nie pojawi. A przecież żyliśmy już bez
niego!
Teatralnie
usiadła i splotła dłonie na kolanach, oczekując reakcji. Nie czekała zbyt
długo.
— Co masz na
myśli? Jak to „żyliśmy bez niego”? — Mamiła zadała pytanie przesadnie
ostrożnie, patrząc na Borówkę, jakby dziewczyna była bombą mogącą w każdej
chwili wybuchnąć.
— Nic takiego —
odparła zapytana, oglądając swoje paznokcie. — I tak nie chcecie mnie słuchać.
— Ależ chcemy!
— Zapewnił ją Plot.
Zerknęła na
Dziadka.
— Mów — zachęcił.
— Zarówno Mamiła
jak i Dziadek Mróz są starsi od Tytułowego. Dużo starsi. Istnieliście na długo
przed nim — zwróciła się bezpośrednio do nich — i radziliście sobie doskonale.
Dlaczego więc nie możemy teraz potoczyć Akcji bez niego?
Mamiła, Dziadek
Mróz i Plot popatrzyli na siebie. Borówka uśmiechnęła się pod nosem – już
prawie ich przekonała.
— Nie
istnieliście przed nim — odezwał się nagle Alchemik. Oczy wszystkich zwróciły się
w jego stronę. — Te wspomnienia wtłoczyła wam do głów Autorka, tworząc was. Ale
nie dajcie się zwieść, on jest Tytułowy i on był pierwszy.
— Nie słuchajcie
go! — Borówka popatrzyła na chłopca nienawistnie. — Przecież doskonale
pamiętacie te czasy. A jego wtedy nie było, skąd może wiedzieć o czym mówi!
Znaliście rodziców Tytułowego…
— Nawet dziadków!
— wtrącił Dziadek Mróz.
— Nawet dziadków!
Byliście na długo przed nim, te wspomnienia są prawdziwe.
— Ona ma rację! —
zawołała Mamiła i wstała, a wraz z nią podniosła się Borówka. — Dobrze wszystko
pamiętam, żyłam bez Tytułowego!
— A ty, smarkaczu
— Dziadek Mróz wskazał kościstym palcem Alchemika — nie zarzucaj mi kłamstwa! —
Również stanął i zmierzył chłopca pogardliwym spojrzeniem — Mądrala się
znalazł!
— Ale… ja bym
nigdy… — Alchemik nieudolnie próbował się tłumaczyć. — Nie, że wy kłamiecie,
tylko po prostu… nie wiecie dobrze…
— A teraz jeszcze
głupotę! Chodź, Plot, przyłącz się do nas!
Plot wstał i
kilkoma krokami znalazł się tuż obok Borówki.
— Ja im wierzę! —
zawołał. — Popchnijmy tę Akcję! NIECH SIĘ TOCZY!!!
— NIECH SIĘ
TOCZY!!!
We czwórkę
podbiegli do wielkiej kuli i oparli na niej ręce.
— Nie róbcie
tego! — Alchemik zerwał się z siedzenia. — Proszę!
— Na trzy! —
powiedziała Borówka, nie zwracając na chłopca uwagi.
— I RAZ! I DWA! I
TRZY! — zawołali zgodnie Plot, Mamiła i Dziadek Mróz. Borówka , o dziwo,
milczała.
Chłopiec patrzył
z przerażeniem na Akcję, która powoli, lecz zauważalnie zaczynała się toczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz