Layout by TYLER
Fonts:dafont.com
Background:gyapo
Główna Regulamin Co to jest? Prozaicy - powrót Konkursy Facebook
Witaj na Prozaicy: Piórem! Jest to miejsce przeznaczone na publikację tekstów napisanych z myślą o konkursach lub akcjach literackich, organizowanych przez Prozaików. W celu poznania dokładniejszych informacji, zapraszam do zakładki "Regulamin" oraz "Co to jest?".
Kontakt: e-mail:prozaicy@vp.pl lub gg: 2171207 - halska.

Ethan - Apokalipsa [Piszę, bo lubię]
Mucha fruwała pod sufitem jasnego, przestronnego pokoju. Jedynymi meblami były zajmujące całą ścianę lustro, pod którym stała jaskrawa w kolorze kula i kilka siedzisk. Zgromadzeni ziewali ze znudzeniem, rozwaleni na ustawionych w koło fotelach i pufach. W czajniku zostały tylko smętne resztki po pysznej bawarce, a na talerzykach okruszki ciastek. Rudowłosa dziewczyna podniosła filiżankę do ust i z głośnym siorbnięciem dopiła herbatę. Wzrok pozostałych skierował się na nią. Dziadek Mróz patrzył z niezmąconym spokojem doświadczonego starca, gruba Mamiła z naganą, wycierając ręce o ubrudzony mąką fartuch, Plot ze znudzeniem zerknął na nią spod przystojnego łba, natomiast sześcioletni Alchemik gapił się na rudą w osłupieniu, jakby popełniła straszną zbrodnię.
Wreszcie odezwała się Mamiła.
— Borówko — powiedziała, starając się nie wyrażać przy tym zbyt wielu emocji — nie możesz siorbać. To zbyt ciekawe.
— Jak to? — Plot uniósł brwi. Był przystojnym mężczyzną przed trzydziestką. Miał gęste, blond włosy, kwadratową szczękę i sylwetkę sportowca. Mętne, wodniste oczy sprawiały, że wyglądał na jeszcze głupszego niż był w rzeczywistości.
— Tak to. Nie wolno nam robić nic wartego opisania, dopóki nie pojawi się Bohater Tytułowy. Bo widzisz…
— … bez Bohatera Tytułowego nie może być wydarzenia — wtrącił się Alchemik i poprawił na nosie grube okulary. Za duży fartuch laboratoryjny zsuwał mu się z ramion, ale on zdawał się tym nie przejmować.  — On jest Tytułowy, więc najważniejszy. I musi być we wszystkim, co się dzieje. Jak coś się będzie dziać bez niego zakłócimy odwieczne kontinuum czasoprzestrzeni i opowiadanie zacznie dążyć do autodestrukcji.
 Plot popatrzył na niego z bardzo głupią miną. Nie rozumiał nic a nic. Jak dotąd myślał raczej niedużo, jeśli w ogóle. Skupiał się raczej na wyglądaniu dobrze i doskonale na tym wchodził.
— Wszyscy zginiemy — wytłumaczył chłopiec.
Blondyn pokiwał ze zrozumieniem głową.
— Ale rozmawiać to chyba możemy? — spytała Borówka, strzepując niewidzialne pyłki kurzu z zwiewnej, kwiecistej bluzeczki.
— Możemy, jeśli nie rozmawiamy o niczym istotnym dla fabuły.
Cała piątka zamyśliła się głęboko. Niestety, nie znali żadnego tematu niezwiązanego z fabułą. Fabuła była dla nich wszystkim.
— Poddaję się — westchnęła w końcu dziewczyna i odgarnęła rude loki z twarzy. — Nie możemy nic zrobić, jeśli nie ma Tytułowego? Serio?
— Nic.
— A w ogóle to gdzie on się podział? — Zmarszczyła rude brwi i skrzyżowała ręce na piersi.
— Jest chwilowo niedysponowany — rzekła Mamiła, po czym nachyliła się i szepnęła teatralnie: — Podobno poszedł na randkę.
W rzeczywistości nie miała zielonego pojęcia, co się dzieje z Bohaterem, ale trzydziestoletnie doświadczenie w tworzeniu plotek pozwoliło jej szybko wymyślić własną wersję.
— Guzik prawda! — odezwał się milczący dotąd Dziadek Mróz. — Nie wiesz co on robi, tak samo jak my wszyscy, więc nie wydziwiaj.
Urażona Mamiła odwróciła się do niego plecami.
— OK. Nie można nic zrobić bez Bohatera Tytułowego?
— Nic — potwierdzili chóralnie Plot, Mamiła, Alchemik i Dziadek Mróz.
— Więc niech ktoś inny zostanie Tytułowym! — wykrzyknęła Borówka tryumfalnie.
Postacie spojrzały po sobie. Nawet w swych najśmielszych i najdalej posuniętych sennych fantazjach (bądź koszmarach) nie przeszła im przez myśl zmiana Bohatera Tytułowego.
Bohater Tytułowy to Bohater Tytułowy. I najważniejszy. Zawsze. Zanim powstała fabuła i inni bohaterowie, gdy opowiadanie było jeszcze tylko pomysłem on istniał. Od początku. Próbę zmiany Bohatera Tytułowego można było porównać chyba tylko z próbą zmiany grawitacji.
Alchemik przełknął ślinę, wyobrażając sobie wszystkie koszty, trudności i konsekwencje wynikające z takiego przedsięwzięcia. Nawet on by się tego nie podjął, mimo trzydziestu lat doświadczenia w zawodzie. W każdy rok pięć.
— Jak mogłaś w ogóle zaproponować coś takiego? — spytała Mamiła, zasłaniając usta dłonią.
— Sądzę, że to bardzo dobre rozwiązanie. — Borówka nie dała się zbić z tropu. Nie znosiła bezczynności i zamierzała zrobić wszystko, co pozwoli Akcji toczyć się dalej. Odruchowo zerknęła w jej stronę, a wszyscy podążyli oczami za jej wzrokiem.
Akcja, duża, czerwona i okrągła stała sobie pod lustrem. Wielokrotnie widzieli jak zaczyna się toczyć, wnikając w srebrzystą szklaną taflę. Nie wyglądała wtedy na zbyt ciężką, w piątkę na pewno daliby jej radę. Jak dotąd starali się nie spoglądać w tę stronę, w obawie, że pokusa popchnięcia Akcji może stać się zbyt silna.
Borówka odchrząknęła, zwracając na siebie uwagę innych postaci. Patrzyła na nie pytająco, unosząc jedną brew, jednak nikt się nie odezwał. W końcu sama przerwała ciszę:
— Co o tym myślicie? — Nie czekając na odpowiedź kontynuowała: — Zanim powiecie, że to zły pomysł, zastanówcie się przez moment. Tytułowy zniknął jakiś czas temu, a my po prostu tu siedzimy i nie robimy nic!
— Nie robimy nic, bo nic nie możemy zrobić! — Alchemik już chciał wstać z fotela, ale w ostatniej chwili powstrzymał się i wziął głęboki oddech. — Zmiana głównego bohatera z wewnątrz jest niemożliwa. Poza tym doprowadziłaby ona do poważnych zniekształceń w podstawowych założeniach opowiadania, w wyniku czego psychika jego bohaterów, to jest nas, zaczęłaby się nieodwracalnie zmieniać.
— A na czym takie zmiany w naszej psychice miałyby polegać? — zapytała ostrożnie Mamiła.
— Tego nie możemy być pewni — odparł chłopiec z powagą. — Od drobnych przeobrażeń charakterów postaci do radykalnych zmian ich osobowości. Bohaterowie mogliby stać się nawet seryjnymi mordercami, prawdopodobnie dostaliby rozdwojenia jaźni. W skrajnym przypadku wewnętrzny byt postaci, na potrzeby tej rozmowy nazwijmy go duszą, znikłby i zostałby zastąpiony całkowicie nowym.
Mamiła zasłoniła w przestrachu usta dłonią, Dziadek Mróz z niepokojem wyprostował się w fotelu, a Plot siedział spokojnie, z zadumą wymalowaną na twarzy, zupełnie jakby chwilowo opuściła go cała głupota. Borówka natomiast patrzyła na Alchemika wzrokiem osoby, która nie zawaha się przed niczym. W oczach miała stalowe ostrza.
Zamrugała i błyskawicznie przywdziała maskę uroczego uśmiechu. Wygładziła bluzeczkę i nachyliła się lekko w stronę Alchemika, po czym powiedziała:
— No, ale jestem pewna, że ty mógłbyś to obejść. W końcu jesteś naprawdę mądry! — Wyszczerzyła białe ząbki w jeszcze szerszym uśmiechu. — A w dodatku znam kogoś, kto idealnie by się nadawał na Bohatera Tytułowego naszego opowiadania.
— A to niby kogo? — Alchemik był nieco podejrzliwy.
— Ciebie, naturalnie! Zobaczysz, będzie tak świetnie, kiedy ty zostaniesz główną postacią. I twoje przygody z pewnością będą dużo ciekawsze.
Chłopiec zmarszczył brwi i zerknął na nią spod czarnej czupryny. Mamiła, Dziadek i Plot siedzieli spokojnie, nie poświęcając Borówce nawet odrobiny uwagi.
— Proszę, zgódź się! — Borówka zatrzepotała przezroczystymi rzęsami.
Jednak Alchemik swoje wiedział i dziewczyna mogłaby równie dobrze machać wachlarzami z banknotów dwustuzłotowych albo najwyższej jakości pawich piór, on nie zmierzał sprowadzić katastrofy na swój świat.
W kilku szorstkich słowach poinformował ją o tym.
— Nie to nie — prychnęła Borówka i zerwał się na równe nogi. — Poradzę sobie bez ciebie. A skoro nie wiem, jak zmienić Bohatera Tytułowego, poradzę sobie również bez niego! — Odwróciła się w stronę pozostałych. — Ale wy my pomożecie, prawda?
— Nie pomożemy — odparł za nich wszystkich Dziadek Mróz.
Plot i Mamiła patrzyli na nią spode łba, Alchemik w milczeniu obserwował wszystko, ale widać było, że z trudem powstrzymuje się przed powiedzeniem czegoś.
— Ty nie pomożesz! — krzyknęła Borówka w stronę Dziadka. — Ale oni mogliby sami się wypowiedzieć! — Wskazała ramieniem w nieokreśloną stronę. Mamiła już otwierała usta by zgodzić się z Dziadkiem Mrozem, ale dziewczyna przerwała jej w pół słowa: — Na pewno macie już dość tego siedzenia i nic nie robienia, a Tytułowy nie rozpłynął się przecież w powietrzu. On nas po prostu zignorował. Więc my też zignorujmy jego! Popchnijmy Akcję!
— Ale wtedy zginiemy — odparła Mamiła, ale nie brzmiała zbyt pewnie. Siedzący obok niej Plot popatrywał to na Borówkę to na Alchemika z widocznym wahaniem.
— Nie wydaje mi się — zaśmiał się sztucznie. — Żadne z was nie widziało tego na własne oczy, nie macie dowodów.
— Alchemik tak powiedział — odparł Dziadek Mróz. —Ja mu wierzę!
— Sześciolatkowi? Dobre sobie! I skąd on twoim zdaniem czerpie tą całą wiedzę? Ze Żwirka i Muchomorka? A może ze Smerfów? To tylko dzieciak!
— Nie pomożemy ci.
— Żadne z nas — dodała Mamiła.
— W porządku. — Borówka była zaskakująco spokojna. — Siedźmy tu sobie, nie wiadomo po co, czekajmy na Tytułowego, który nigdy się nie pojawi. A przecież żyliśmy już bez niego!
Teatralnie usiadła i splotła dłonie na kolanach, oczekując reakcji. Nie czekała zbyt długo.
— Co masz na myśli? Jak to „żyliśmy bez niego”? — Mamiła zadała pytanie przesadnie ostrożnie, patrząc na Borówkę, jakby dziewczyna była bombą mogącą w każdej chwili wybuchnąć.
— Nic takiego — odparła zapytana, oglądając swoje paznokcie. — I tak nie chcecie mnie słuchać.
— Ależ chcemy! —  Zapewnił ją Plot.
Zerknęła na Dziadka.
— Mów — zachęcił.
— Zarówno Mamiła jak i Dziadek Mróz są starsi od Tytułowego. Dużo starsi. Istnieliście na długo przed nim — zwróciła się bezpośrednio do nich — i radziliście sobie doskonale. Dlaczego więc nie możemy teraz potoczyć Akcji bez niego?
Mamiła, Dziadek Mróz i Plot popatrzyli na siebie. Borówka uśmiechnęła się pod nosem – już prawie ich przekonała.
— Nie istnieliście przed nim — odezwał się nagle Alchemik. Oczy wszystkich zwróciły się w jego stronę. — Te wspomnienia wtłoczyła wam do głów Autorka, tworząc was. Ale nie dajcie się zwieść, on jest Tytułowy i on był pierwszy.
— Nie słuchajcie go! — Borówka popatrzyła na chłopca nienawistnie. — Przecież doskonale pamiętacie te czasy. A jego wtedy nie było, skąd może wiedzieć o czym mówi! Znaliście rodziców Tytułowego…
— Nawet dziadków! — wtrącił Dziadek Mróz.
— Nawet dziadków! Byliście na długo przed nim, te wspomnienia są prawdziwe.
— Ona ma rację! — zawołała Mamiła i wstała, a wraz z nią podniosła się Borówka. — Dobrze wszystko pamiętam, żyłam bez Tytułowego!
— A ty, smarkaczu — Dziadek Mróz wskazał kościstym palcem Alchemika — nie zarzucaj mi kłamstwa! — Również stanął i zmierzył chłopca pogardliwym spojrzeniem — Mądrala się znalazł!
— Ale… ja bym nigdy… — Alchemik nieudolnie próbował się tłumaczyć. — Nie, że wy kłamiecie, tylko po prostu… nie wiecie dobrze…
— A teraz jeszcze głupotę! Chodź, Plot, przyłącz się do nas!
Plot wstał i kilkoma krokami znalazł się tuż obok Borówki.
— Ja im wierzę! — zawołał. — Popchnijmy tę Akcję! NIECH SIĘ TOCZY!!!
— NIECH SIĘ TOCZY!!!
We czwórkę podbiegli do wielkiej kuli i oparli na niej ręce.
— Nie róbcie tego! — Alchemik zerwał się z siedzenia. — Proszę!
— Na trzy! — powiedziała Borówka, nie zwracając na chłopca uwagi.
— I RAZ! I DWA! I TRZY! — zawołali zgodnie Plot, Mamiła i Dziadek Mróz. Borówka , o dziwo, milczała.

Chłopiec patrzył z przerażeniem na Akcję, która powoli, lecz zauważalnie zaczynała się toczyć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

« »