Czerwiec
dobiegł końca, a tym samym półmetek konkursu „Piszę, bo lubię 12/12” za nami.
Po przeczytaniu wszystkich prac wysłanych przez uczestników do tej pory
dochodzę do wniosku, że praca jurora konkursu trwającego rok jest bardzo
ciekawa. Przede wszystkim dlatego, że poznaję poszczególnych uczestników nie
przez pryzmat jednego, najlepszego tekstu, ale przez pryzmat dwunastu (z
założenia dwunastu) tekstów pisanych regularnie (z założenia regularnie). Każdy
z nas ma swój lepszy i gorszy czas i ja – dzięki temu konkursowi właśnie –
poznałam niektórych zarówno z lepszej i gorszej strony. To cenne doświadczenie zarówno dla mnie jak i
dla was, tak myślę.
Zdecydowana
większość tekstów nadesłanych to opowiadania. Zdarzyło się kilka innych
prozatorskich tekstów, które były dla mnie miłym zaskoczeniem, ale były to
zdarzenia pojedyncze. Nikt nie pokusił się o cykl reportaży, czy też recenzji.
Nikt też nie zaproponował ciągłej fabuły opowiadania przez te kilka miesięcy.
Szkoda, bo kilka opowiadań kończyło się w sposób co najmniej zagadkowy, jakby
zza winkla wychylała się pani z tabliczką „ciąg dalszy nastąpi”. Potraktujcie
to jako komplement, część tekstów była tak dobra, że czekałam na więcej!
Najczęściej
wybieraną narracją była trzecioosobowa, jednak pierwszoosobowa deptała jej po
piętach! Walka wciąż trwa, ale mam nadzieję, że przechylimy się w dobrą stronę,
szczególnie pod względem jakości narracji. Zasadniczo nie ma dla mnie
znaczenia, jakiego narratora wybierzecie, jednak ważne jest, żeby dokonywać
świadomego wyboru dla danego tekstu. Starajcie się w drugiej połowie roku
pamiętać o narratorach wszechwiedzących i o tym, że on wie wszystko, więc może
się podzieli częścią wiedzy. Na przykład gdzie dzieje się akcja, lub kiedy? Nie
zapominajcie o tym!
Jeśli
wchodzimy już z buciorami do statystyk, to musicie wiedzieć, że wśród prac
częściej główną bohaterką jest kobieta, a nie mężczyzna. Logicznym jest, że
uczestniczki będą raczej preferowały pisać o swojej płci, jednak po pół roku
muszę przyznać, że pamiętam prawie każde opowiadanie o mężczyźnie, bo było ich
mniej. Ironia losu! Zwróciłam też uwagę na wiek bohaterów, jednak tu nie
dajecie się zamknąć w klarownej statystyce zero-jedynkowej, bo wykres ilości
bohaterów w poszczególnych etapach życia wygląda jak klasyczny rozkład Gaussa;
mało dzieci, sporo nastolatków, dużo osób w wieku produkcyjnym i mało starców.
Tematycznie
nie było tak dużej różnorodności, jak spodziewałam się w styczniu. Ponad
czterdzieści osób piszących dwanaście różnych opowiadań – to musiał być szalony
pomysł, by próbować oceniać i porównywać teksty na różnym poziomie i poruszające
różne problemy! Jak się jednak okazało, najczęstszym tematem jest … miłość w
wydaniach wszelakich. (Od tej pory, do końca akapitu stosuję pewne
generalizacje, które mają na celu uproszczenie przekazu, jaką tematykę
poruszaliście najczęściej, wybaczcie.) Miłość, a w niej zarówno rozstania,
powroty, flirty, pierwsze miłości i złamane serca – mówimy tu o zdecydowanej
większości konkursowych prac, których celowo nie nazywam romansami. Długo,
długo później nie ma nic, aż trafiamy na opowiadania z kategorii tematycznej fantasy,
o którą kilka autorek otarło się swoimi tekstami. Były to całkiem przyjemne
teksty i oby takich więcej! Również opowiadania obyczajowe były kilkakrotnie
przez was wysyłane i spokój z nich bijący w jakiś sposób był zapamiętywalny...
Nie zrozumcie mnie źle – opowiadanie o zwykłych ludziach w rzeczywistych realiach
traktuję jako spokojne w porównaniu do wielkiej dramy z opowiadania o
nieszczęśliwej miłości, lub fascynującego opisu pierwszego lotu na smoku z
tematyki fantasy. Potraktujcie ten fakt jako wskazówkę do dalszej pracy –
oryginalne tematycznie teksty zapadają w pamięć i zyskują punkty poprzez
wyróżnienie w danym miesiącu. Zacznijmy traktować konkursy literackie
warsztatowo – wybierzcie najpierw oryginalny temat, lub nietypowego bohatera, a
następnie dośpiewajcie mu resztę historii. Czasem historia obyczajowa będzie
bardziej oryginalna niż dwudziesty romans.
W
opowiadaniach zauważyłam też interesujące motywy, które częściej, lub rzadziej
dawały o sobie znać. Zdecydowanie najbardziej przykuwającym moją uwagę motywem
była śmierć. Uśmiercaliście bohaterów częściej, niż by na to zezwalał
instruktor BHP. Byłam naprawdę wielce zaskoczona tym faktem, ale nie zasmucona.
Zabijać, oczywiście literacko, trzeba umieć! Jedynie śmierci związane z
opowiadaniami o miłości wrzuciłabym do jednego wora i zgeneralizowała etykietą
„drama-love-story”, ale nie czujcie się urażeni, to moja przywara jeszcze z
oceniania. Chciałabym wam wymienić konkretne dwa opowiadania, które według mnie
idealnie pokazały oblicza śmierci, ale obiecałam sobie, że nie będę w tym
podsumowującym całe pół roku poście nikogo wyróżniała. Właśnie dlatego, żeby
każdy z was zmotywował się do działania czując, że może mówię właśnie o nim! W
obliczu śmierci, czymże jest te kilka godzin z życia poświęcone na napisanie
dobrego tekstu?
Drugi motyw
często pojawiający się w zgłoszeniach to mrok (pod każdą postacią). Jakkolwiek
śmiesznie by to nie zabrzmiało, mrok może być motywem przewijającym się! Zarówno tajemnicze zarośla, parki i strumyki
szemrały podejrzliwie w opowiadaniach, jak i dziewczęta wyglądały na
przerażone, ale też mieliśmy kilka fajnych, drapieżnych tekstów z wyżej
wymienioną śmiercią. Część z tych tekstów była obudowana solidnie opisami i te
czytało się z przyjemnym dreszczykiem emocji. Pamiętajcie, by nie szczędzić
słów na opisy natury, jeśli w niej umieszczacie kontekst opowiadania. Jeśli
rzecz się dzieje na otwartej przestrzeni, to nie znaczy, że możecie sobie
darować opis otoczenia!
Inne motywy
nie przewijały się tak często, by o nich wspomnieć, jednak te dwa mówią, w
jakim kierunku idziemy, jeśli chodzi o gusta literackie. Śmierć i mrok… Strach
się bać!
Są jeszcze trzy elementy, na które chciałabym,
abyście zwrócili uwagę w dalszym pisaniu. Pierwsza to poprawność. Powiecie
teraz, że się czepiam, że nikt nie jest idealny i może lepiej napisać byle jak,
ale napisać! Oczywiście, macie rację, ale pamiętajcie, że to też jest konkurs i
poprawienie błędów, które podkreśla czerwoną falką autokorekta każdej
przeglądarki internetowej, jest co najmniej wskazane. Drugą sprawą są
niepolskie imiona, a konkretnie uzasadnienie ich użycia. Dla opowiadań
osadzonych w innej kulturze, jest to logiczne, jednak zdarzyło się kilka takich
opowiadań, w których Harry chodził na uniwersytet z Hermioną, ale byli to
zupełnie polscy, młodzi ludzie, bez specyfikacji narodowościowej. Sama zmiana
nazw na angielskie, chińskie, szwedzkie nie spowoduje, że poczuję się jak za
granicą. Proszę, byście świadomie dobierali
nawet imiona bohaterów. Trzecia i
ostatnia sprawa to długość tekstu. Będzie krótko – po prostu długość ma
znaczenie, szczególnie w obliczu popularności tekstów typu „drabble” czy miniatur, które wbrew
pozorom trudno zrobić naprawdę dobrze.
Tyle ode mnie,
mam nadzieję, że w jakiś sposób przybliżyłam was do odpowiedzi, co punktuję
najwyżej, a co niekoniecznie. Zachęcam do dyskusji w komentarzach pod postem. Trzeba
się zmotywować do pracy, bo jak pokazują tabele z wynikami, wszystko się może
jeszcze zdarzyć! Coraz mniejsze ilości opowiadań pisanych przez uczestników w
każdym kolejnym miesiącu przyczyniają się do coraz większej wartości punktów
„gwarantowanych” za samo napisanie tekstu! Pamiętajcie o tym, by pisać!
Piszcie, bo lubicie to robić. Nie zwracajcie uwagi na to, że fabuła kuleje, że
robicie błędy i że „na pewno nie wygram”! Jak macie nauczyć się dobrze pisać, jeśli nie
poprzez pisanie? Moje wnioski i porady potraktujcie luźno i nie trzymajcie się
ich kurczowo – ja tu tylko juroruję i niejedna historia miłosna mnie jeszcze
zaskoczy!
Asetej
Czuję się hipsterem. Moje opka raczej nie są o miłości.
OdpowiedzUsuń