[double – ff Igrzysk
Śmierci]
Po moim
powrocie do Dwunastego Dystryktu już nigdy nie rozmawialiśmy o Gale’u.
Doskonale wiedziałem, że czasami o nim myśli i cóż mogłem na to poradzić… Byłem
jedynie zakochanym w niej synem piekarza, podczas gdy on otrzymał od losu wiele
okazji do pielęgnowania tego co się między nimi znajdowało. Czasami miałem
wręcz wrażenie, że ona dostrzega go w promieniach światła przebijających się
przez warstwę liści, zapachu deszczu, czy myśliwskiej kurtce swojego ojca.
Chociaż broniłem się przed tym jak mogłem, nie potrafiłem odrzucić od siebie
tego nieodpartego wrażenia. W takich momentach zawsze jednak starałem się
przywołać do siebie wspomnienia dotyczące nas, tak aby wyparły te związane z
nimi.
Można by powiedzieć, że wybrała mnie tylko
dlatego, że nie miała innej opcji. Jednak w głębi serca czuje, że nawet gdyby
los postąpił inaczej, ona i tak skończyłaby u mojego boku. Bo gdyby tak się nie
stało, aż strach myśleć jak wyglądałby nasz świat. Nie tylko nas jako rodziny,
nie tylko mieszkańców dwunastki, ale całego Panem. Dziewczyna, która igrała z
ogniem wznieciła pożar, który po wygraniu rebelii powinien zgasnąć; on
natomiast jedynie wzmagałby się, przenoszony z miejsca na miejsce przez
towarzyszący jej wicher. Świat na pewno nie wyglądałby tak jak dzisiaj. Tego
jestem pewien.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz