Layout by TYLER
Fonts:dafont.com
Background:gyapo
Główna Regulamin Co to jest? Prozaicy - powrót Konkursy Facebook
Witaj na Prozaicy: Piórem! Jest to miejsce przeznaczone na publikację tekstów napisanych z myślą o konkursach lub akcjach literackich, organizowanych przez Prozaików. W celu poznania dokładniejszych informacji, zapraszam do zakładki "Regulamin" oraz "Co to jest?".
Kontakt: e-mail:prozaicy@vp.pl lub gg: 2171207 - halska.

"Antykwariat" - Apokalipsa [Piszę, bo lubię]

Dzwonek przy drzwiach antykwariatu zadźwięczał, obwieszczając tym samym wyjście ostatniego klienta. Stary Ben rozejrzał się po obszernym wnętrzu, po czym usiadł w jednym z zabytkowych foteli i zapalił fajeczkę. Wyraźnie na kogoś czekał, zerkając co chwila w stronę ściany. Po chwili z wiszącej na niej mapy przedstawiającej Stany Zjednoczone wyskoczyła jasnowłosa dziewczynka i w podskokach podbiegła do Bena.
- Witaj, Georgio. – Antykwariusz skinął jej głową.
- Cześć, Ben! – zawołała w odpowiedzi, siadając na dywanie w orientalne wzory – Nie uwierzysz, co mi się dziś przytrafiło.
- Raczej uwierzę – odparł, spokojnie pykając fajkę.
- To była przygoda naprawdę nie z tego świata.
- Czy byli w niej obcy? – zapytał Ben rzeczowo.
- Nie…
- Czy były w niej duchy?
- Nie, ale…
- W takim razie to nie była przygoda nie z tego świata.
- Właśnie, że była.
- Nie była, bo miałaś nią w naszym świecie.
- Ale ona z niego nie była! – wrzasnęła zdenerwowana Georgia
- Nie krzycz tak. – upomniał ją Ben. Nie lubił gdy ktoś hałasował. To właśnie cisza sprawiała, że antykwariat rzeczywiście był antykwariatem, a nie zwykłym sklepem. Tu nikt nie mógł wrzeszczeć, upuszczać ciężkich przedmiotów i głośno oddychać. Wszystkich, którzy nie stosowali się do tej zasady Ben wypraszał na zewnątrz. Georgia była wyjątkiem. Nigdy nie wychodziła z antykwariatu i właściwie byłą jego częścią. Bez niej nie wyobrażał sobie życia.
- To mogę ci opowiedzieć tę przygodę? – spytała dziewczynka, wyrywając go z zamyślenia.
- Tak, tak oczywiście. – Lubił te historie z różnych zakątków świata, które Georgia zwiedzała skacząc między mapami. – Gdzie byłaś tym razem?
- W Chinach.
- W Chinach?
- Tak, w Pekinie.
Stary Ben wypuścił kilka kółek z dymu. Czekał, na usłyszenie kolejnej opowieści „nie z tego świata”. Georgia nazywała tak prawie wszystkie swoje przygody, ale tylko kilka z nich naprawdę zasługiwało na to miano. Zastanawiał się, czy ta będzie kolejna.
Blondynka chwilę siedziała w milczeniu, jakby czekała na zachętę, jednak Ben w spokoju pykał fajkę. Zrezygnowana brakiem entuzjazmu ze strony antykwariusza westchnęła i zaczęła mówić:
- Pekin jest naprawdę niesamowity. Miałam cały dzień, żeby dokładnie go obejrzeć i widziałam wszystkie ważne zabytki. Byłam też w kilku sklepach. – Georgia zrobiła smutną minkę. Stary Ben nigdy nie dawał jej pieniędzy, toteż podczas swoich podróży mogła korzystać jedynie z bezpłatnych atrakcji. – Ale prawdziwa przygoda przytrafiła mi się w malutkim antykwariacie.
Wieczorem, już po zwiedzeniu miasta, wybrałam się na długi spacer. Chodziłam pustoszejącymi uliczkami i oglądałam Pekin u schyłku dnia. Szłam akurat szeroką aleją, która z każdej strony miała długi rząd przyklejonych do siebie szeregowców. Nagle między nimi zauważyłam malutką przerwę, ale tylko po lewej stronie ulicy. Po prawej wszystkie domy były złączone. Zajrzałam w nią i zobaczyłam wąski, kolorowy chodniczek. Bez namysłu weszłam na niego, myśląc, że doprowadzi mnie do równoległej alejki. Ale tak się nie stało. Na końcu chodniczka znajdował się mały plac, z wszystkich stron otoczony budynkami. Trochę z tyłu stał niewielki domek z dachem zrobionym z trzciny i szybami z papieru ryżowego. Miał ręcznie robiony szyld z pięknym napisem po chińsku wymalowanym czerwoną farbą. Był taki magiczny, trochę stary, zupełnie inny od reszty miasta. Zapukałam do drzwi. „Proszę” - usłyszałam w odpowiedzi, więc weszłam do środka. Okazało się, że domek to tak naprawdę mały sklepik. Za ladą stała niska staruszka, Chinka, naturalnie. „Dlaczego pukasz?” – zapytała ze śmiechem – „Przecież to antykwariat, coś jak sklep”. Wyjaśniłam jej, że nie znam chińskiego alfabetu, a ona pokiwała głową ze zrozumieniem – „Mój ojczysty język jest bardzo trudny” – powiedziała - „Szczególni pisany. Mnie samej nauczenie się go porządnie zajęło czternaście długich lat.
Jaka ja niewychowana!” –dodała po chwili – „Jestem Yuman Li”
Georgia” – przedstawiłam się – „Proszę mi powiedzieć, co dokładnie sprzedaje pani w swoim antykwariacie?
Och, Georgio, czy słyszałaś kiedyś o tym, by robić to, co się kocha?” - w odpowiedzi pokiwałam głową – „ No więc ja kocham herbatę. Uwielbiam jej smak, zapach, a nawet kolor. A nade wszystko lubię przygotowywać herbatę, według starych chińskich receptur. Niestety – zestarzałam się. Nie ma nic niezwykłego w tym, że moje ręce są już schorowane a zmysły przytępione. Nie mogę robić herbaty, rozkoszować się patrzeniem, wąchaniem, piciem i słuchaniem chlupotu wody tak jak kiedyś. Dlatego założyłam ten antykwariat. Sprzedaję tutaj przedmioty związane z herbatą. Czarki, czajniki, sitka, książki o herbacie i wiele, wiele innych. Rozejrzyj się po sklepie.” – Zachęciła mnie – „Będę rada, jeśli choćby popatrzysz na moje prywatne muzeum” – pokazała ręką na wnętrze i uśmiechnęła się do mnie.
Zgodnie z poleceniem zaczęłam oglądać antykwariat. Faktycznie, było tam mnóstwo przedmiotów. Wszystkie związane z herbatą! Widziałam różne naczynia, książki a nawet części ubrań. Głównie rękawiczki, ale znalazł się też cały tradycyjny strój do parzenia herbaty. Yuman Li wyjaśniła mi do czego służą te wszystkie rzeczy i naprawdę długo rozmawiałyśmy.
O nie!” – powiedziałam, gdy zobaczyłam, która jest godzina – „Muszę się już zbierać!
Kupisz coś?” – spytała Yuman Li, która najwidoczniej zauważyła, że przyglądam się wszystkiemu z zachwytem.
Przykro mi” – odparłam - „Nie mam pieniędzy” – Georgia spojrzała z wyrzutem na Ben, ale on, zasłuchany, nie zwrócił na to uwagi. Po chwili wróciła do opowieści – Staruszka była smutna, bo miała nadzieję, że coś wezmę. Pewnie rzadko ktokolwiek przychodzi do jej antykwariatu, a jeszcze rzadziej ktoś coś kupuje. Już miałam wychodzić, kiedy zawołała mnie:
Georgio!
Tak?” – odpowiedziałam
Może masz chociaż ochotę na ciasteczko z wróżbą? Są za darmo.” – uśmiechnęła się do mnie.
Wzięłam, bo nie chciałam sprawić Yuman Li przykrości. Po za tym naprawdę miałam ochotę na to ciasteczko. Staruszka wyciągnęła w moją stronę czerwoną miskę, z której wyjęłam jeden niby-rogalik. Potem pożegnałam się i wyszłam, a ciasteczko przełamałam dopiero przed antykwariatem. Wypadła z niej karteczka z moją wróżbą. Było na niej napisane: „To, co przed chwilą widziałeś było nie z tego świata. Jest różnica?” – Georgia zakończyła swoją opowieść z szerokim uśmiechem.
- I to ta twoja historia nie z tego świata? – spytał Ben zdziwiony – Tam nie było nic niezwykłego!
- Ale to była przygoda nie z tego świata. Przecież tak powiedziało ciasteczko! Zaczekaj, znajdę kartkę. – Zaczęła grzebać w kieszeniach, jednak znalazła tylko okruszki. – Musiałam ją gdzieś zgubić – westchnęła ze smutkiem – No nic, pokażę ci jutro.
Dziewczynka wstała i spojrzała na Starego Bena.
- Muszę już iść – powiedziała – Do zobaczenia!
- Do widzenia – mruknął Ben.
Georgia tłumiąc ziewnięcie podeszła do mapy USA i wgramoliła się na nią, zajmując swoje zwykłe miejsce w południowo-wschodniej części Stanów.
Stary Ben westchnął ze smutkiem, wypuszczając chmurkę dymu. Znowu został sam.


2 komentarze:

  1. "- Cześć, Ben! – zawołała w odpowiedzi, siadając na dywanie w orientalne wzory – Nie uwierzysz, co mi się dziś przytrafiło." Brakuje kropki po słowie wzory.
    "- Nie krzycz tak. – upomniał ją Ben." - A tu niepotrzebna kropka po tak
    "Georgia tłumiąc ziewnięcie podeszła do mapy USA i wgramoliła się na nią, zajmując swoje zwykłe miejsce w południowo-wschodniej części Stanów." - Brak przecinka oddzielającego pierwszy imiesłów od reszty zdania.

    Problem z zapisem dialogów, który pojawił się w dwóch pierwszych zacytowanych przeze mnie fragmentach pojawił się także w dalszej części tekstu, więc radzę zapoznać się zasadami obowiązującymi przy budowaniu dialogów.

    Pomysł jest naprawdę dobry, bardzo podobała mi się ta historia. Na razie jedna z lepszych, które zostały tutaj opublikowane (oczywiście pomijając te interpunkcyjne niedociągnięcia). Zachowanie dziewczynki było bardzo naturalne, mówiła z prawdziwą lekkością. Duży plus ode mnie ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Następnym razem będę zwracać na interpunkcję i dialogi większą uwagę.

      Usuń

« »