Niby od niechcenia oparłem się o
barierkę pomiędzy peronem dziewiątym i dziesiątym. Jestem przekonany, że nikt
nie zauważył jak znikam.
Moim oczom ukazała się czerwona
lśniąca lokomotywa; na peronie wciąż było pusto. Powróciły radosne wspomnienia,
jednak nie potrafiłem się uśmiechnąć. Wiązało się z nimi tyle bólu.
Westchnąłem; tylko ja pozostałem. Ja, najmniej zasługujący na życie.
Wszedłem do jednego z wagonów. Tego
samego, w którym siadywaliśmy tyle lat temu. Wsunąłem zniszczoną walizkę na
półkę, po czym zająłem swoje ulubione miejsce pod oknem. Zmęczenie niedawną
przemianą dawało o sobie znać. Oparłem głowę o ściankę, starając się wygonić z
głowy myśli na temat Syriusza. Od kiedy uciekł, nie opuszczało mnie to
nieprzyjemne uczucie, że będzie chciał mnie odnaleźć i zabić, podobnie jak pozostałych.
Ostatecznie pochodził z rodu Blacków, którzy nie akceptowali nawet kropli
mugolskiej krwi w żyłach.
W końcu, na kilka minut przed pojawieniem się w pociągu pierwszych
uczniów, zmorzył go sen. Omijano jego przedział szerokim łukiem; nikt nie
chciał przecież spędzić podróży obok kogoś starego. Wolne miejsca zajęto tuż
przed godziną jedenastą.
Obudziły mnie dopiero krzyki w
ciemności. Wyczarowałem płomyki, tak jak zawsze robiła to Lily. W tym słabym świetle
dostrzegłem oczy Harry’ego; były identyczne jak jego matki. Serce niespodziewanie
zakłuło boleśnie.
"Jestem przekonany, że nikt nie zauważył(,) jak znikam" - przecinka brakuje.
OdpowiedzUsuńNo i zaczęłam pisać komentarz z zamiarem doczepienia się do czwartego akapitu (że kto to mówi i w ogóle), a już jest poprawione kursywą, więc się nie czepiam :>
W treść nie będę wnikać, bo nie znam się na "Harrym". A tekst, ogólnie rzecz biorąc, czytało się przyjemnie - bez zgrzytów, ale też i bez fajerwerków.
Szkoda, że nie zaznaczyłaś, czy to tylko taki urywek, który dodałaś, żeby mieć zaliczony styczeń (tak, ruda wredota ze mnie), czy to prolog, czy część niewielkiego opowiadnia.
Pozdrawiam :)
Powróciłam ostatnio do lektury Harry'ego i jest to fragment trzeciego tomu, napisany z perspektywy Remusa. Bardzo chciałam go napisać, a drouble wydało mi się do tego celu idealne.
UsuńDodatkowo oszczędzam siły na luty bo mam w planach coś zdecydowanie dłuższego; mam jedynie nadzieję, że mój plan się powiedzie :)
Pozdrawiam,
Kurcze, mały fragment, a jak cieszy taką potteromaniaczkę, jak ja. Na początku byłam trochę zagubiona, ale z każdym kolejnym zdaniem wszystko zaczęło układać się w idealną całość. Nie jestem dobra w komentarzach, ale chcę, żebyś wiedziała, że bardzo, bardzo mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę mnóstwa wen! :)
Bardzo przyjemnie się czyta, krótko i na temat. Opis uczuć do mnie trafia. Kochany, biedny Remus... Ciekawy punkt widzenia, na pewno targało nim wiele uczuć, gdy wracał do szkoły.
OdpowiedzUsuńŁadna miniaturka, ale trochę nie pasuje mi ten fragment o Syriuszu. Jakoś nie chce mi się wierzyć w to, że Remus rzeczywiście uznał, że Syriusz mógłby go zabić przez mugolską krew. No ale to w końcu Twój Remus ;).
OdpowiedzUsuńSkoro zabił najlepszych przyjaciół i rozwalił pół ulicy mugoli, to myślę, że w głowie Remusa na pewno kłębiły się myśli na temat tego, kogo jeszcze uśmiercił. A skoro zabił Jamesa oraz Petera, dlaczego nie miałby zabić i jego?
UsuńPozdrawiam,