Layout by TYLER
Fonts:dafont.com
Background:gyapo
Główna Regulamin Co to jest? Prozaicy - powrót Konkursy Facebook
Witaj na Prozaicy: Piórem! Jest to miejsce przeznaczone na publikację tekstów napisanych z myślą o konkursach lub akcjach literackich, organizowanych przez Prozaików. W celu poznania dokładniejszych informacji, zapraszam do zakładki "Regulamin" oraz "Co to jest?".
Kontakt: e-mail:prozaicy@vp.pl lub gg: 2171207 - halska.

"Szczęśliwego..." - paris blue [Piszę, bo lubię]

Spakowana walizka, ustawiona tuż przy drzwiach świadczy o mojej gotowości do drogi. Za dziesięć minut zapuka Błażej albo na telefonie komórkowym wyświetli się jego imię- krótki sygnał, co będzie oznaczać, abym zeszła na dół. Drugi sposób, znacznie częściej stosowany, zaoszczędzi czas. W ten sposób nie będzie musiał rozglądać się za miejscem parkingowym, dostrzegając moją postać na chodniku zatrzyma się na chwilę a ja ze zwinnością kota umieszczę bagaż na tylnym siedzeniu a siebie samą obok kierowcy, grzecznie zapinając pasy bezpieczeństwa. Błażej wykazuje się bałaganiarstwem, ale do innej z jego cech, między innymi, takich jak punktualność, nie można mieć zarzutu.
- Wszystko zabrałaś?- Pyta, gdy tylko ruszamy.
- Mam taką nadzieję- silę się na żart.
- Żeby nie było jak w zeszłym roku- przypomina.
- To było, jak sam mówisz, rok temu. Skup się na drodze, jest ślisko- ucinam krótko.
Tak to prawda, nie wiedzieć, czemu poprzedniej zimy podzieliłam bagaż na dwie części. Oczywiście zapomniałam w pośpiechu o tej ważniejszej torbie, w której znajdowały się między innymi takie przedmioty jak ładowarka do telefonu i szczoteczka do zębów.
Od siedmiu lat spędzamy sylwestra wśród bliskich znajomych z czasów studenckich. To cudowne, że nasze przyjaźnie przetrwały a raczej przeobraziły się w związki. Oprócz mnie i Błażeja w leśnej chatce, wynajmowanej przez nas wspólnie, będą jeszcze trzy pary, razem osiem osób. To jedyny termin w roku, kiedy nikt nie ma możliwości, aby nie dotrzeć, nabrać chęci na spędzenie sylwestrowej nocy w inny sposób albo w innym gronie. Rok, mimo, iż wydaje się długi, tak naprawdę rzadko, kiedy pozwala nam na spędzenie czasu w stałym składzie.
Jedziemy nieco odmienieni, zupełnie inaczej patrząc na naszą przyszłość. Kilka tygodni temu Błażej postanowił zdobyć się na odwagę i poprosił mnie o rękę. Światełko iskrzące w naszych sercach, symbolizujące uczucia względem siebie rozbłysło nowym blaskiem. Jestem narzeczoną, nie dziewczyną, nie przyjaciółką albo partnerką.
Postanowiliśmy pojechać ten ostatni raz nie zdradzając naszej słodkiej tajemnicy. Udawać, że nic się między nami nie zmieniło, żadna rozmowa nie miała miejsca a my, podobnie jak inni nadal jesteśmy tylko razem, bez większych uniesień. Ze smutkiem, więc pozostawiłam pierścionek w małym pudełeczku.
Jedziemy w milczeniu, w długim korku, starając się wyjechać poza miasto, nasze auto- jedno z wielu.
- Zastanawiam się czy i tym razem będziemy w komplecie- zaczynam pierwsza, nie mogąc znieść panującej ciszy.
- Na pewno, kontaktowałem się z Krzyśkiem a on z pozostałymi, gdyby komuś miało coś wypaść już dawno byśmy o tym wiedzieli- odpowiada nawet nie zerkając w moją stronę. Jest skupiony na drodze, co kilka minut komentuje jazdę innych, niekoniecznie w samych superlatywach. Lubię w takich chwilach przyglądać się jego twarzy. Mimice, szczególnie wargom, ściśniętym w niewyobrażalny sposób, zapewne na moją prośbę nie potrafiłby powtórzyć ich układu w taki sam sposób. Śmieję się słuchając krytyki. Błażej dostrzega moje rozbawienie i mówi:
- Ciebie to bawi? Mnie wręcz przeciwnie, przeraża mnie banda debili, którym ktoś dał prawo jazdy.
- No popatrz- mówi dalej.- Widziałaś to? Przecież tu jest zakaz skręcania, widziałaś? Śmiejesz się dalej? Nie mogę uwierzyć- kręci głową na znak poddania.
- Za bardzo się przejmujesz- mówię cicho. To mój błąd, Błażej znów okazuje rozdrażnienie.
- Chyba oszalałaś, przez takich jak ten w czerwonym oplu moglibyśmy stracić życie, to nie wesołe miasteczko, tylko prawdziwa ulica- tłumaczy a ja zamierzam przemilczeć mój kolejny błyskotliwy komentarz.
- Może zmieńmy temat- proponuję. W temacie poruszania się po ulicach naszego miasta nie mam szans. Biorąc pod uwagę fakt, iż nawet nie posiadam prawa jazdy zastanawiam się, dlaczego w ogóle zaryzykowałam.
- Chętnie- zgadza się ze mną Błażej.- Mam nadzieję, że żaden kolejny imbecyl nie sprowokuje mnie znowu.
- Ja również mam taką nadzieję.
- O czym chcesz porozmawiać?- Pyta.
- O liście gości?- Proponuję.
- Może jakoś to przeżyję- odpowiada, nie kryjąc ironii w głosie.
Błażej zapewne miał nadzieję, że oświadczyny to jedyna rzecz, jaką będzie musiał zrobić, abyśmy się pobrali. Kompletnie zapominając o przygotowaniach do ślubu.
Zjawiamy się na miejscu. Przed chatką stoją samochody, ich ilość oraz zapalone w oknach światło świadczy o tym, że jesteśmy ostatnią brakującą parą. Pukamy do drzwi, które otwiera uśmiechnięty Karol trzymając w ręce kieliszek wypełniony do połowy czerwonym winem.
- Witajcie!- Mówi przytulając mnie do siebie i całując w policzek, Błażejowi podaje rękę.
- Witaj, wszyscy już dotarli?- Pytam i widząc znajome twarze uśmiecham się naprawdę szczerze.
- Daj kurtkę, powieszę w szafie.- Karol przyjął rolę gospodarza.
Chatka posiada trzy sypialnie i salon połączony z kuchnią. Na środku pokoju znajduje się kanapa a przed nią szeroki stolik, na którym bardzo trudno zmieścić kieliszki i półmiski z jedzeniem. Dlatego korzystamy z wszelkich możliwych miejsc dookoła, aby każda przywieziona potrawa mogła być spróbowana. Najważniejsza zasada to każdego roku przygotować coś innego. W pomieszczeniu znajduje się jeszcze kominek oraz dwa fotele. W pozostałych pokojach umeblowanie również jest bardzo skromne: łóżko, stolik i szafa. Jedynie kuchnia została znacznie lepiej wyposażona, najważniejsze, że posiadamy lodówkę, kuchenkę elektryczną, czajnik i mikrofalówkę. Do siedzenia natomiast możemy wykorzystać każde wolne miejsce, biorąc pod uwagę nawet dywan. Najważniejsze, aby cieszyć się spędzonym wspólnie czasem, najeść do syta, skosztować wina i porozmawiać.
Błażej również uśmiecha się, co naprawdę mnie cieszy. Zasługuje na to, aby być szczęśliwym.
Szukam wzrokiem Jowity, która przyjechała z Karolem, jestem pewna, że krząta się po kuchni. Tam też ją znajduję, napotykają się nasze spojrzenia i machamy do siebie. Wydaje mi się nieco odmieniona, doszukuję się zmian. To zapewne rozjaśniony kolor włosów, muszę przyznać, że jej pasuje, odejmując kilka lat. Na znak uznania pokazuję uniesiony do góry kciuk. To właśnie z Jowitą potrafiłam zawsze porozumieć się bez słów.
Na kanapie miejsca zajmują: Agnieszka i Filip, jak zawsze wtuleni w siebie. Jeszcze Bogna a na fotelu obok niej Krzysztof. Cała ósemka, studenci pedagogiki i żadne z nas nie obrało w życiu tej właśnie drogi. To dziwne a zarazem śmieszne. Podążyliśmy ścieżkami, każde inną, jednak żadne z nas nie może narzekać a to już coś.
- Znów razem, czyż to nie cudowne- Bogna jak zwykle melancholijnie.
- Nie ma innej opcji- odpowiada wpatrzony w Agnieszkę Filip.
Zastanawiam się czy kiedyś im to przejdzie. Rozumiem, na początku również wtulałam się w Błażeja, jednak z czasem mój zapał osłabł. Tych dwoje jednak nie ma dość.
Zapomnieliśmy zabrać z samochodu tegoroczną potrawę- paszteciki z mięsem i papryką, dlatego też wysyłam w kierunku Błażeja odpowiednie znaki, ten od razu zawraca. W zeszłym roku przywieźliśmy pierogi z grzybami, wcześniej gulasz, jeszcze wcześniej sałatkę z białą kapustą… i tak dalej i tak dalej…
Błażej pojawia się z półmiskiem w rękach, szczelnie zawiniętym w folię, aby paszteciki dotarły bez szwanku, obok niego pojawia się Jowita, nawet nie zauważyłam, kiedy udało jej się wyjść niezauważoną przez pozostałych.
- Pięknie wyglądasz- dopiero teraz mnie przytula. Jest ode mnie wyższa o kilka centymetrów, zawsze z tego powodu odczuwałam kompleksy. Gdyby tylko zechciała mogłaby zostać modelką.
- Ty również, wcale się nie zmieniłaś. A włosy naprawdę świetne- nie pozostaję jej dłużna.
- Chodź, pogadamy w kuchni i rozpakujemy to, co tam masz- mówi obejmując mnie ramieniem.
Tak też zaczyna się wieczór. Z czasem, zupełnie niezauważony przeobrazi się w noc. Ale wtedy wszyscy będziemy rozkoszować się smakiem alkoholu, który z pewnością uderzy nam do głów, będziemy uśmiechnięci, roztańczeni i wspominający szalone lata studenckie oraz profesorów.
Błażej bawi się wyśmienicie, zerkając w moim kierunku od czasu do czasu, uśmiechamy się do siebie posiadając naszą małą tajemnicę. Nie jeden raz tego wieczoru mam ochotę zdradzić sekret, przynajmniej dziewczynom, ale nie robię tego. Jowita znika, co chwila, a kiedy wraca jest jeszcze szczęśliwsza, mam ochotę zapytać ją, co się dzieje. Ciekawość nie daje mi spokoju, jednak nie mamy szans, aby porozmawiać w spokoju, zabawa trwa, tańczymy i aż dziwię się, że drewniana chatka ma jeszcze siłę wytrzymać coroczną ekipę. Kto wpadł na pomysł, aby się tu spotykać?- Rozmyślam, jednak trudno mi teraz odpowiedzieć na to pytanie, pokój wiruje w mojej głowie a ja wraz z nim. Nadchodzi chwila odliczania, szampany w jednym szeregu, jak żołnierze, rozpoczną za chwilę salwę, korki będą poniewierać się pod nogami, bąbelkowy napój przeniesie nas w nowy, oby jeszcze lepszy rok… Dziesięć… dziewięć… osiem… siedem… sześć… pięć… cztery… trzy… dwa…jeden! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!


Rozmawiamy, wszystkie cztery: ja, Jowita, Agnieszka i Bogna, nie mając okazji, aby zasnąć. Skoro już widujemy się rzadko szkoda rozmowę zamieniać na sen- stwierdzamy i śmiejąc się sączymy powoli ostatnią butelkę szampana, podając ją sobie z rąk do rąk.
- Za rok będziemy jeszcze starsze- podsumowuje Bogna.
- Ty jak zawsze- komentuje Agnieszka, przysuwając butelkę do ust.
- Musimy być nieco ciszej, bo obudzimy chłopaków- mówię.
- Masz rację, zaczną wołać jeść a z tego, co pozostało prawie nic nie ma- dodaje Agnieszka. - Mam już dość gotowania, kończę z tym. To moje noworoczne postanowienie- mówi dalej.
- Chyba ci alkohol zaszkodził- śmieje się Jowita, która pojawiła się z powrotem w naszym gronie.- Ty? Przestałabyś gotować dla swojego ukochanego?
- Nie śmiej się, mam już powyżej uszu tego wszystkiego- mówi Agnieszka.
- Co masz na myśli?- Pytam, wyraźnie zaskoczona.
- Jak to, co?- Odpowiada.- Czy ty nie widzisz, że ja nie mam ani chwili tylko dla siebie? Filip ciągle przy mnie jest, ciągle trzyma mnie za rękę…
- I co w tym złego? Powinnaś się cieszyć- mówię.
- Ja rozumiem, że jesteś miła, ale błagam, odpowiedź z ręką na sercu, czy podobałoby ci się takie życie? Błażej jest obok, ale masz możliwość odetchnięcia, ja niestety nie.
- Myślałam, że…
- Że jestem zakochana w nim tak jak on we mnie i świata poza Filipem nie widzę?- Dokańcza za mnie.
- Właściwie to tak- przyznaję Agnieszce rację.
- Staram się być miła dla Filipa, wiele razy chciałam mu powiedzieć, aby trochę odpuścił, ale boję się, że mnie źle zrozumie- zwierza się nam.- Dziewczyny, co mam zrobić?
- To, co ja- odzywa się Jowita.- Znajdź sobie kogoś a kiedy już będziesz pewna, że chcesz z nim być odejdź od Filipa. Jeśli on od tylu lat trzyma cię kurczowo za rękę przez cały czas, to na pewno się nie zmieni, zawsze traktując jak swoją własność.
- Maskotkę na wyłączność- wtrąca się Bogna.
- Jak to tak jak ty?- Nie wierzę własnym uszom, chociaż teraz rozumiem, czemu służyło ciągłe wymykanie się. Jowita kontaktowała się z nowym ukochanym telefonicznie.
- Dziewczyny, poznałam niesamowitego mężczyznę, teraz czuję, że żyję- mówi uszczęśliwiona.
- A Karol?- Pyta Agnieszka.
- Myślę, że się domyśla, ale nic mi nie powiedział, jak dotąd- odpowiada Jowita.
- Kiedy mu powiesz?- Pytam.
- Pewnie niedługo. Coraz trudniej jest mi żyć bez mojego nowego kochanka- odpowiada uradowana.
- Masz rację, nie ma, na co czekać, skoro życie jest tylko jedno- komentuje Bogna.
- No nie, ty też?- Nie mogę uwierzyć.
- Co ja?- Zerka na mnie zdziwiona.
- Też zamierzasz odejść od Krzysztofa?- Pytam.
- Nie.
- Na szczęście- czuję jak kamień spada mi z serca, nie zostałam sama.
- Już to zrobiłam- dodaje po chwili.
- Jak to? W takim razie, co tu robicie razem?- Dopytuje Agnieszka.
- Jesteśmy tu dla was, postanowiliśmy, że będziemy odgrywać swoje role, nikomu nie psując sylwestra- wyjaśnia ze spokojem.
- Czy to oznacza, że tylko ja jestem szczęśliwa z Błażejem?
- Na to wygląda- mówi Jowita.- Ale pewnie, dlatego, że nadal nie zgodziłaś się, aby razem zamieszkać, mam rację?
- …
- No właśnie. Bardzo dobrze postąpiłaś zachowując swoją przestrzeń- pochwala mnie.
- To nie tak, że nie jesteśmy szczęśliwe, ale mam wrażenie, że zatrzymałyśmy się w czasie.- Mówi Agnieszka, zerkając na każdą z osobna, szukając w ten sposób potwierdzenia swoich słów.- Jak widzę pozostałyśmy na końcu, jednak dziewczyny postąpiły słusznie, ruszając dalej. Nic nie trwa wiecznie, czasy studenckie już dawno mamy za sobą, jednak i ja i ty- w tym momencie zerka w moją stronę- nadal żyjemy w tym świecie. Najwyższa pora się ocknąć, po powrocie powiem Filipowi, co myślę na ten temat i tobie również radzę to zrobić- radzi.
Nie wiem, co powiedzieć. Odnoszę wrażenie, że zaraz się obudzę a ta cała rozmowa nie dzieje się na jawie. Jowita jedną nogą jest już w nowym związku, Agnieszka właśnie się przymierza a Bogna ma to za sobą, stwarzając jedynie pozory. Nawet nie próbuję zdradzać im sekretu o naszych planach na ten rok. Postanawiam przemilczeć wspaniałą wiadomość. Jeszcze dyskretnie podszczypuję się, ale niestety nadal jestem w tym samym miejscu a ręka piecze. „No to szczęśliwego…”- mówię w myślach i upijam łyk z butelki, która akurat trafiła do mnie.
Nadchodzi pora powrotu, chatka pustoszeje, każde z nas zajmuje swoje miejsce w samochodzie i machamy sobie na pożegnanie, ruszając w cztery strony świata.
- Myślę, że za rok będziemy w zupełnie innym miejscu- mówię, gdy w milczeniu udaje nam się przejechać kilka kilometrów. Nawet nie komentuję przeprowadzonej z dziewczynami rozmowy, nie wiem, w jaki sposób mógłby zareagować, być może zacząłby mnie podejrzewać, że ja również się rozmyślę a tuż przed ślubem nie chciałabym wzniecać ognia wątpliwości.
- Ja też tak uważam.- Odpowiada Błażej.- Za rok będziemy czekać na dzidziusia- uśmiecha się zerkając w moim kierunku.
- Właśnie to miałam na myśli- gładzę go po głowie i uśmiecham się na ten pomysł.
Nie zamierzam zamykać żadnych rozdziałów w swoim życiu, rezygnować z ukochanego mężczyzny tylko, dlatego, że czas, w którym go poznałam już dawno przeminął. Nasza miłość nie posiada terminu przydatności a moje życie rozdziałów, trwa i jest piękne.

5 komentarzy:

  1. Przeczytałam Twoje opowiadanie już wczoraj i muszę przyznać, że mnie urzekło swoją prostotą. Może i nie jest wymyślne, pełne zwrotów akcji czy zawiłych tajemnic, ale przemawia do mnie swoją prawdziwością. Czytając odniosłam wrażenie, jakbyś opisywała tu swoje własne wspomnienia.

    Co do samej treści: Każda z kobiet jest inna, ale przedstawiłaś je w taki sposób, że każdą w pełni zrozumiałam. Żałuję jedynie, że główna bohaterka nie wyznała swojego sekretu - choć może to i lepiej, bo nie wiadomo co mogłoby wyniknąć z późniejszej rozmowy.

    Mam jedno, jedyne, malutkie zastrzeżenie: wprowadziłaś dużo postaci, kilka razy musiałam się cofać, aby zorientować się kto jest czyim partnerem ;)

    Pozdrawiam i życzę owocnej pracy w kolejnych miesiącach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zobaczyłam, że tekst jest długi , więc chciałam jego lekturę zostawić na inną, bardziej wolną chwilę. Stwierdziłam, że przeczytam tylko kilka pierwszych zdań i skończyłam na ostatnim:)
    Zgadzam się z powyższym komentarzem, opowiadanie urzeka prostotą.
    Ja podejrzewałam Błażeja o flirt z którąś z koleżanek, wyjaśniałoby to prośbę o nie zdradzanie ich tajemnicy. Jakże się cieszę, że się myliłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Drugi SPOSÓB, znacznie częściej stosowany, zaoszczędzi czas. W ten SPOSÓB nie będzie musiał" - powtórzenie;
    "Błażej wykazuje się bałaganiarstwem, ale do innej z jego cech, między innymi, takich jak punktualność, nie można mieć zarzutu" - powinno być: "Błażej wykazuje się bałaganiarstwem, ale do INNYCH z jego cech (...)";
    "ze zwinnością kota umieszczę bagaż na tylnym siedzeniu" - kocia zwinność to zwinność fizyczna (uciekanie, skakanie itd.), nie obejmuje umieszczania bagaży, więc to określenie niezbyt trafione;
    "Udawać, że nic się między nami nie zmieniło, żadna rozmowa nie miała miejsca a my, podobnie jak inni nadal jesteśmy tylko razem, bez większych uniesień" - uniesień? A nie zobowiązań?
    "Jedziemy w milczeniu, w długim korku, starając się wyjechać poza miasto, nasze auto- jedno z wielu" - ta końcówka zdania wygląda co najmniej sztucznie, tak na doczepkę, w dodatku jest niepotrzebna, bo stanie w korku jest już informacją, że ich samochód jest jednym z wielu;
    "Przed chatką stoją samochody, ich ilość oraz zapalone w oknach światło świadczy o tym, że jesteśmy ostatnią brakującą parą" - serio, zapalone w oknach światło też znaczyło, że czekają już tylko na nich?
    "- Znów razem, czyż to nie cudowne- Bogna jak zwykle melancholijnie" - chyba brakuje tu czasownika? No i znaku zapytania, w końcu Bogna pyta";
    "Ja rozumiem, że jesteś miła, ale błagam, odpowiedź z ręką na sercu" - nie "odpowiedź", a "odpowiedz";

    Nie umiesz poprawnie zapisywac dialogów (wygoogluj "interpunkcja w dialogach" i przeczytaj, to nie jest skomplikowane). Sporo błędów interpunkcyjnych (w tym zdarzające się braki przecinków przed 'a' (!)) oraz spacjowych.
    Jeszcze dwie rzeczy odnośnie dialogów:
    1)"Witajcie"?! Serio tak witają się dobrzy znajomi? Trochę to zbyt sztywne i podniosłe...
    2) "Coraz trudniej jest mi żyć bez mojego nowego kochanka" - z którego wieku jest ta wypowiedź? Bo brzmi jak ze średniowiecza... żadna dziewczyna (kobieta) dzisiaj by tak nie powiedziała.
    Poza tym - wcale nie poczułam, że w opowiadaniu pojawia się Sylwester... (nie licząc śladowej ilości szampana)

    Potrafię zrozumieć ukrywanie przed znajomymi tego, że się zaręczyło, potrafię zrozumieć udawanie, że jest się razem, żeby nie psuć innym zabawy itd. Ale stwierdzenie przez ~trzydziestoletnie (?) kobiety, że nie udało im się z facetami, bo "zatrzymały się w czasie", no i dodanie przez tę jedną dziewczynę, że to racja i musi z tym skończyć, jest... infantylne?
    Opowiadanie mnie nie porwało - ani treściowo, ani warsztatowo. Jeszcze sporo pracy przed tobą, żeby pisać na przyzwoitym poziomie. Ale jeśli to lubisz, to trzymam kciuki :) Mam nadzieję, że dostaniesz kilka wartościowych komentarzy, które pomogą ci w staniu się lepszą. Proponuję też, żebyś powtórzyła zasady interpunkcyjne.
    Pozdrawiam!
    Do następnego miesiąca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nawet pomijając te wszystkie błędy, które zostały wypisane w poprzednich komentarzach — Twoje opowiadanie jest po prostu sztywne i nierealistyczne. Ciężko wczuć się sytuację bohaterów, opisy też nie są Twoją najmocniejszą stroną. W ogóle mnie to nie wciągnęło. Temat nie był najgorszy, ale nie został zrealizowany nawet w poprawnej formie, więc trudno tu mówić o czymś chociażby dobrym.

    OdpowiedzUsuń

« »