Spakowana walizka, ustawiona
tuż przy drzwiach świadczy o mojej gotowości do drogi. Za dziesięć
minut zapuka Błażej albo na telefonie komórkowym wyświetli
się jego imię- krótki sygnał, co będzie oznaczać, abym
zeszła na dół. Drugi sposób, znacznie częściej
stosowany, zaoszczędzi czas. W ten sposób nie będzie musiał
rozglądać się za miejscem parkingowym, dostrzegając moją postać
na chodniku zatrzyma się na chwilę a ja ze zwinnością kota
umieszczę bagaż na tylnym siedzeniu a siebie samą obok kierowcy,
grzecznie zapinając pasy bezpieczeństwa. Błażej wykazuje się
bałaganiarstwem, ale do innej z jego cech, między innymi, takich
jak punktualność, nie można mieć zarzutu.
-
Wszystko zabrałaś?- Pyta, gdy tylko ruszamy.
-
Mam taką nadzieję- silę się na żart.
-
Żeby nie było jak w zeszłym roku- przypomina.
-
To było, jak sam mówisz, rok temu. Skup się na drodze, jest
ślisko- ucinam krótko.
Tak
to prawda, nie wiedzieć, czemu poprzedniej zimy podzieliłam bagaż
na dwie części. Oczywiście zapomniałam w pośpiechu o tej
ważniejszej torbie, w której znajdowały się między innymi
takie przedmioty jak ładowarka do telefonu i szczoteczka do zębów.
Od
siedmiu lat spędzamy sylwestra wśród bliskich znajomych z
czasów studenckich. To cudowne, że nasze przyjaźnie
przetrwały a raczej przeobraziły się w związki. Oprócz
mnie i Błażeja w leśnej chatce, wynajmowanej przez nas wspólnie,
będą jeszcze trzy pary, razem osiem osób. To jedyny termin w
roku, kiedy nikt nie ma możliwości, aby nie dotrzeć, nabrać chęci
na spędzenie sylwestrowej nocy w inny sposób albo w innym
gronie. Rok, mimo, iż wydaje się długi, tak naprawdę rzadko,
kiedy pozwala nam na spędzenie czasu w stałym składzie.
Jedziemy
nieco odmienieni, zupełnie inaczej patrząc na naszą przyszłość.
Kilka tygodni temu Błażej postanowił zdobyć się na odwagę i
poprosił mnie o rękę. Światełko iskrzące w naszych sercach,
symbolizujące uczucia względem siebie rozbłysło nowym blaskiem.
Jestem narzeczoną, nie dziewczyną, nie przyjaciółką albo
partnerką.
Postanowiliśmy
pojechać ten ostatni raz nie zdradzając naszej słodkiej tajemnicy.
Udawać, że nic się między nami nie zmieniło, żadna rozmowa nie
miała miejsca a my, podobnie jak inni nadal jesteśmy tylko razem,
bez większych uniesień. Ze smutkiem, więc pozostawiłam
pierścionek w małym pudełeczku.
Jedziemy
w milczeniu, w długim korku, starając się wyjechać poza miasto,
nasze auto- jedno z wielu.
-
Zastanawiam się czy i tym razem będziemy w komplecie- zaczynam
pierwsza, nie mogąc znieść panującej ciszy.
-
Na pewno, kontaktowałem się z Krzyśkiem a on z pozostałymi, gdyby
komuś miało coś wypaść już dawno byśmy o tym wiedzieli-
odpowiada nawet nie zerkając w moją stronę. Jest skupiony na
drodze, co kilka minut komentuje jazdę innych, niekoniecznie w
samych superlatywach. Lubię w takich chwilach przyglądać się jego
twarzy. Mimice, szczególnie wargom, ściśniętym w
niewyobrażalny sposób, zapewne na moją prośbę nie
potrafiłby powtórzyć ich układu w taki sam sposób.
Śmieję się słuchając krytyki. Błażej dostrzega moje
rozbawienie i mówi:
-
Ciebie to bawi? Mnie wręcz przeciwnie, przeraża mnie banda debili,
którym ktoś dał prawo jazdy.
-
No popatrz- mówi dalej.- Widziałaś to? Przecież tu jest
zakaz skręcania, widziałaś? Śmiejesz się dalej? Nie mogę
uwierzyć- kręci głową na znak poddania.
-
Za bardzo się przejmujesz- mówię cicho. To mój błąd,
Błażej znów okazuje rozdrażnienie.
-
Chyba oszalałaś, przez takich jak ten w czerwonym oplu moglibyśmy
stracić życie, to nie wesołe miasteczko, tylko prawdziwa ulica-
tłumaczy a ja zamierzam przemilczeć mój kolejny błyskotliwy
komentarz.
-
Może zmieńmy temat- proponuję. W temacie poruszania się po
ulicach naszego miasta nie mam szans. Biorąc pod uwagę fakt, iż
nawet nie posiadam prawa jazdy zastanawiam się, dlaczego w ogóle
zaryzykowałam.
-
Chętnie- zgadza się ze mną Błażej.- Mam nadzieję, że żaden
kolejny imbecyl nie sprowokuje mnie znowu.
-
Ja również mam taką nadzieję.
-
O czym chcesz porozmawiać?- Pyta.
-
O liście gości?- Proponuję.
-
Może jakoś to przeżyję- odpowiada, nie kryjąc ironii w głosie.
Błażej
zapewne miał nadzieję, że oświadczyny to jedyna rzecz, jaką
będzie musiał zrobić, abyśmy się pobrali. Kompletnie zapominając
o przygotowaniach do ślubu.
Zjawiamy
się na miejscu. Przed chatką stoją samochody, ich ilość oraz
zapalone w oknach światło świadczy o tym, że jesteśmy ostatnią
brakującą parą. Pukamy do drzwi, które otwiera uśmiechnięty
Karol trzymając w ręce kieliszek wypełniony do połowy czerwonym
winem.
-
Witajcie!- Mówi przytulając mnie do siebie i całując w
policzek, Błażejowi podaje rękę.
-
Witaj, wszyscy już dotarli?- Pytam i widząc znajome twarze
uśmiecham się naprawdę szczerze.
-
Daj kurtkę, powieszę w szafie.- Karol przyjął rolę gospodarza.
Chatka
posiada trzy sypialnie i salon połączony z kuchnią. Na środku
pokoju znajduje się kanapa a przed nią szeroki stolik, na którym
bardzo trudno zmieścić kieliszki i półmiski z jedzeniem.
Dlatego korzystamy z wszelkich możliwych miejsc dookoła, aby każda
przywieziona potrawa mogła być spróbowana. Najważniejsza
zasada to każdego roku przygotować coś innego. W pomieszczeniu
znajduje się jeszcze kominek oraz dwa fotele. W pozostałych
pokojach umeblowanie również jest bardzo skromne: łóżko,
stolik i szafa. Jedynie kuchnia została znacznie lepiej wyposażona,
najważniejsze, że posiadamy lodówkę, kuchenkę elektryczną,
czajnik i mikrofalówkę. Do siedzenia natomiast możemy
wykorzystać każde wolne miejsce, biorąc pod uwagę nawet dywan.
Najważniejsze, aby cieszyć się spędzonym wspólnie czasem,
najeść do syta, skosztować wina i porozmawiać.
Błażej
również uśmiecha się, co naprawdę mnie cieszy. Zasługuje
na to, aby być szczęśliwym.
Szukam
wzrokiem Jowity, która przyjechała z Karolem, jestem pewna,
że krząta się po kuchni. Tam też ją znajduję, napotykają się
nasze spojrzenia i machamy do siebie. Wydaje mi się nieco
odmieniona, doszukuję się zmian. To zapewne rozjaśniony kolor
włosów, muszę przyznać, że jej pasuje, odejmując kilka
lat. Na znak uznania pokazuję uniesiony do góry kciuk. To
właśnie z Jowitą potrafiłam zawsze porozumieć się bez słów.
Na
kanapie miejsca zajmują: Agnieszka i Filip, jak zawsze wtuleni w
siebie. Jeszcze Bogna a na fotelu obok niej Krzysztof. Cała ósemka,
studenci pedagogiki i żadne z nas nie obrało w życiu tej właśnie
drogi. To dziwne a zarazem śmieszne. Podążyliśmy ścieżkami,
każde inną, jednak żadne z nas nie może narzekać a to już coś.
-
Znów razem, czyż to nie cudowne- Bogna jak zwykle
melancholijnie.
-
Nie ma innej opcji- odpowiada wpatrzony w Agnieszkę Filip.
Zastanawiam
się czy kiedyś im to przejdzie. Rozumiem, na początku również
wtulałam się w Błażeja, jednak z czasem mój zapał osłabł.
Tych dwoje jednak nie ma dość.
Zapomnieliśmy
zabrać z samochodu tegoroczną potrawę- paszteciki z mięsem i
papryką, dlatego też wysyłam w kierunku Błażeja odpowiednie
znaki, ten od razu zawraca. W zeszłym roku przywieźliśmy pierogi z
grzybami, wcześniej gulasz, jeszcze wcześniej sałatkę z białą
kapustą… i tak dalej i tak dalej…
Błażej
pojawia się z półmiskiem w rękach, szczelnie zawiniętym w
folię, aby paszteciki dotarły bez szwanku, obok niego pojawia się
Jowita, nawet nie zauważyłam, kiedy udało jej się wyjść
niezauważoną przez pozostałych.
-
Pięknie wyglądasz- dopiero teraz mnie przytula. Jest ode mnie
wyższa o kilka centymetrów, zawsze z tego powodu odczuwałam
kompleksy. Gdyby tylko zechciała mogłaby zostać modelką.
-
Ty również, wcale się nie zmieniłaś. A włosy naprawdę
świetne- nie pozostaję jej dłużna.
-
Chodź, pogadamy w kuchni i rozpakujemy to, co tam masz- mówi
obejmując mnie ramieniem.
Tak
też zaczyna się wieczór. Z czasem, zupełnie niezauważony
przeobrazi się w noc. Ale wtedy wszyscy będziemy rozkoszować się
smakiem alkoholu, który z pewnością uderzy nam do głów,
będziemy uśmiechnięci, roztańczeni i wspominający szalone lata
studenckie oraz profesorów.
Błażej
bawi się wyśmienicie, zerkając w moim kierunku od czasu do czasu,
uśmiechamy się do siebie posiadając naszą małą tajemnicę. Nie
jeden raz tego wieczoru mam ochotę zdradzić sekret, przynajmniej
dziewczynom, ale nie robię tego. Jowita znika, co chwila, a kiedy
wraca jest jeszcze szczęśliwsza, mam ochotę zapytać ją, co się
dzieje. Ciekawość nie daje mi spokoju, jednak nie mamy szans, aby
porozmawiać w spokoju, zabawa trwa, tańczymy i aż dziwię się, że
drewniana chatka ma jeszcze siłę wytrzymać coroczną ekipę. Kto
wpadł na pomysł, aby się tu spotykać?- Rozmyślam, jednak trudno
mi teraz odpowiedzieć na to pytanie, pokój wiruje w mojej
głowie a ja wraz z nim. Nadchodzi chwila odliczania, szampany w
jednym szeregu, jak żołnierze, rozpoczną za chwilę salwę, korki
będą poniewierać się pod nogami, bąbelkowy napój
przeniesie nas w nowy, oby jeszcze lepszy rok… Dziesięć…
dziewięć… osiem… siedem… sześć… pięć… cztery… trzy…
dwa…jeden! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
≈
Rozmawiamy,
wszystkie cztery: ja, Jowita, Agnieszka i Bogna, nie mając okazji,
aby zasnąć. Skoro już widujemy się rzadko szkoda rozmowę
zamieniać na sen- stwierdzamy i śmiejąc się sączymy powoli
ostatnią butelkę szampana, podając ją sobie z rąk do rąk.
-
Za rok będziemy jeszcze starsze- podsumowuje Bogna.
-
Ty jak zawsze- komentuje Agnieszka, przysuwając butelkę do ust.
-
Musimy być nieco ciszej, bo obudzimy chłopaków- mówię.
-
Masz rację, zaczną wołać jeść a z tego, co pozostało prawie
nic nie ma- dodaje Agnieszka. - Mam już dość gotowania, kończę z
tym. To moje noworoczne postanowienie- mówi dalej.
-
Chyba ci alkohol zaszkodził- śmieje się Jowita, która
pojawiła się z powrotem w naszym gronie.- Ty? Przestałabyś
gotować dla swojego ukochanego?
-
Nie śmiej się, mam już powyżej uszu tego wszystkiego- mówi
Agnieszka.
-
Co masz na myśli?- Pytam, wyraźnie zaskoczona.
-
Jak to, co?- Odpowiada.- Czy ty nie widzisz, że ja nie mam ani
chwili tylko dla siebie? Filip ciągle przy mnie jest, ciągle trzyma
mnie za rękę…
-
I co w tym złego? Powinnaś się cieszyć- mówię.
-
Ja rozumiem, że jesteś miła, ale błagam, odpowiedź z ręką na
sercu, czy podobałoby ci się takie życie? Błażej jest obok, ale
masz możliwość odetchnięcia, ja niestety nie.
-
Myślałam, że…
-
Że jestem zakochana w nim tak jak on we mnie i świata poza Filipem
nie widzę?- Dokańcza za mnie.
-
Właściwie to tak- przyznaję Agnieszce rację.
-
Staram się być miła dla Filipa, wiele razy chciałam mu
powiedzieć, aby trochę odpuścił, ale boję się, że mnie źle
zrozumie- zwierza się nam.- Dziewczyny, co mam zrobić?
-
To, co ja- odzywa się Jowita.- Znajdź sobie kogoś a kiedy już
będziesz pewna, że chcesz z nim być odejdź od Filipa. Jeśli on
od tylu lat trzyma cię kurczowo za rękę przez cały czas, to na
pewno się nie zmieni, zawsze traktując jak swoją własność.
-
Maskotkę na wyłączność- wtrąca się Bogna.
-
Jak to tak jak ty?- Nie wierzę własnym uszom, chociaż teraz
rozumiem, czemu służyło ciągłe wymykanie się. Jowita
kontaktowała się z nowym ukochanym telefonicznie.
-
Dziewczyny, poznałam niesamowitego mężczyznę, teraz czuję, że
żyję- mówi uszczęśliwiona.
-
A Karol?- Pyta Agnieszka.
-
Myślę, że się domyśla, ale nic mi nie powiedział, jak dotąd-
odpowiada Jowita.
-
Kiedy mu powiesz?- Pytam.
-
Pewnie niedługo. Coraz trudniej jest mi żyć bez mojego nowego
kochanka- odpowiada uradowana.
-
Masz rację, nie ma, na co czekać, skoro życie jest tylko jedno-
komentuje Bogna.
-
No nie, ty też?- Nie mogę uwierzyć.
-
Co ja?- Zerka na mnie zdziwiona.
-
Też zamierzasz odejść od Krzysztofa?- Pytam.
-
Nie.
-
Na szczęście- czuję jak kamień spada mi z serca, nie zostałam
sama.
-
Już to zrobiłam- dodaje po chwili.
-
Jak to? W takim razie, co tu robicie razem?- Dopytuje Agnieszka.
-
Jesteśmy tu dla was, postanowiliśmy, że będziemy odgrywać swoje
role, nikomu nie psując sylwestra- wyjaśnia ze spokojem.
-
Czy to oznacza, że tylko ja jestem szczęśliwa z Błażejem?
-
Na to wygląda- mówi Jowita.- Ale pewnie, dlatego, że nadal
nie zgodziłaś się, aby razem zamieszkać, mam rację?
-
…
-
No właśnie. Bardzo dobrze postąpiłaś zachowując swoją
przestrzeń- pochwala mnie.
-
To nie tak, że nie jesteśmy szczęśliwe, ale mam wrażenie, że
zatrzymałyśmy się w czasie.- Mówi Agnieszka, zerkając na
każdą z osobna, szukając w ten sposób potwierdzenia swoich
słów.- Jak widzę pozostałyśmy na końcu, jednak dziewczyny
postąpiły słusznie, ruszając dalej. Nic nie trwa wiecznie, czasy
studenckie już dawno mamy za sobą, jednak i ja i ty- w tym momencie
zerka w moją stronę- nadal żyjemy w tym świecie. Najwyższa pora
się ocknąć, po powrocie powiem Filipowi, co myślę na ten temat i
tobie również radzę to zrobić- radzi.
Nie
wiem, co powiedzieć. Odnoszę wrażenie, że zaraz się obudzę a ta
cała rozmowa nie dzieje się na jawie. Jowita jedną nogą jest już
w nowym związku, Agnieszka właśnie się przymierza a Bogna ma to
za sobą, stwarzając jedynie pozory. Nawet nie próbuję
zdradzać im sekretu o naszych planach na ten rok. Postanawiam
przemilczeć wspaniałą wiadomość. Jeszcze dyskretnie podszczypuję
się, ale niestety nadal jestem w tym samym miejscu a ręka piecze.
„No to szczęśliwego…”- mówię w myślach i upijam łyk
z butelki, która akurat trafiła do mnie.
Nadchodzi pora powrotu,
chatka pustoszeje, każde z nas zajmuje swoje miejsce w samochodzie i
machamy sobie na pożegnanie, ruszając w cztery strony świata.
-
Myślę, że za rok będziemy w zupełnie innym miejscu- mówię,
gdy w milczeniu udaje nam się przejechać kilka kilometrów.
Nawet nie komentuję przeprowadzonej z dziewczynami rozmowy, nie
wiem, w jaki sposób mógłby zareagować, być może
zacząłby mnie podejrzewać, że ja również się rozmyślę
a tuż przed ślubem nie chciałabym wzniecać ognia wątpliwości.
-
Ja też tak uważam.- Odpowiada Błażej.- Za rok będziemy czekać
na dzidziusia- uśmiecha się zerkając w moim kierunku.
-
Właśnie to miałam na myśli- gładzę go po głowie i uśmiecham
się na ten pomysł.
Nie
zamierzam zamykać żadnych rozdziałów w swoim życiu,
rezygnować z ukochanego mężczyzny tylko, dlatego, że czas, w
którym go poznałam już dawno przeminął. Nasza miłość
nie posiada terminu przydatności a moje życie rozdziałów,
trwa i jest piękne.
Przeczytałam Twoje opowiadanie już wczoraj i muszę przyznać, że mnie urzekło swoją prostotą. Może i nie jest wymyślne, pełne zwrotów akcji czy zawiłych tajemnic, ale przemawia do mnie swoją prawdziwością. Czytając odniosłam wrażenie, jakbyś opisywała tu swoje własne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńCo do samej treści: Każda z kobiet jest inna, ale przedstawiłaś je w taki sposób, że każdą w pełni zrozumiałam. Żałuję jedynie, że główna bohaterka nie wyznała swojego sekretu - choć może to i lepiej, bo nie wiadomo co mogłoby wyniknąć z późniejszej rozmowy.
Mam jedno, jedyne, malutkie zastrzeżenie: wprowadziłaś dużo postaci, kilka razy musiałam się cofać, aby zorientować się kto jest czyim partnerem ;)
Pozdrawiam i życzę owocnej pracy w kolejnych miesiącach ;)
Zobaczyłam, że tekst jest długi , więc chciałam jego lekturę zostawić na inną, bardziej wolną chwilę. Stwierdziłam, że przeczytam tylko kilka pierwszych zdań i skończyłam na ostatnim:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z powyższym komentarzem, opowiadanie urzeka prostotą.
Ja podejrzewałam Błażeja o flirt z którąś z koleżanek, wyjaśniałoby to prośbę o nie zdradzanie ich tajemnicy. Jakże się cieszę, że się myliłam :)
"Drugi SPOSÓB, znacznie częściej stosowany, zaoszczędzi czas. W ten SPOSÓB nie będzie musiał" - powtórzenie;
OdpowiedzUsuń"Błażej wykazuje się bałaganiarstwem, ale do innej z jego cech, między innymi, takich jak punktualność, nie można mieć zarzutu" - powinno być: "Błażej wykazuje się bałaganiarstwem, ale do INNYCH z jego cech (...)";
"ze zwinnością kota umieszczę bagaż na tylnym siedzeniu" - kocia zwinność to zwinność fizyczna (uciekanie, skakanie itd.), nie obejmuje umieszczania bagaży, więc to określenie niezbyt trafione;
"Udawać, że nic się między nami nie zmieniło, żadna rozmowa nie miała miejsca a my, podobnie jak inni nadal jesteśmy tylko razem, bez większych uniesień" - uniesień? A nie zobowiązań?
"Jedziemy w milczeniu, w długim korku, starając się wyjechać poza miasto, nasze auto- jedno z wielu" - ta końcówka zdania wygląda co najmniej sztucznie, tak na doczepkę, w dodatku jest niepotrzebna, bo stanie w korku jest już informacją, że ich samochód jest jednym z wielu;
"Przed chatką stoją samochody, ich ilość oraz zapalone w oknach światło świadczy o tym, że jesteśmy ostatnią brakującą parą" - serio, zapalone w oknach światło też znaczyło, że czekają już tylko na nich?
"- Znów razem, czyż to nie cudowne- Bogna jak zwykle melancholijnie" - chyba brakuje tu czasownika? No i znaku zapytania, w końcu Bogna pyta";
"Ja rozumiem, że jesteś miła, ale błagam, odpowiedź z ręką na sercu" - nie "odpowiedź", a "odpowiedz";
Nie umiesz poprawnie zapisywac dialogów (wygoogluj "interpunkcja w dialogach" i przeczytaj, to nie jest skomplikowane). Sporo błędów interpunkcyjnych (w tym zdarzające się braki przecinków przed 'a' (!)) oraz spacjowych.
Jeszcze dwie rzeczy odnośnie dialogów:
1)"Witajcie"?! Serio tak witają się dobrzy znajomi? Trochę to zbyt sztywne i podniosłe...
2) "Coraz trudniej jest mi żyć bez mojego nowego kochanka" - z którego wieku jest ta wypowiedź? Bo brzmi jak ze średniowiecza... żadna dziewczyna (kobieta) dzisiaj by tak nie powiedziała.
Poza tym - wcale nie poczułam, że w opowiadaniu pojawia się Sylwester... (nie licząc śladowej ilości szampana)
Potrafię zrozumieć ukrywanie przed znajomymi tego, że się zaręczyło, potrafię zrozumieć udawanie, że jest się razem, żeby nie psuć innym zabawy itd. Ale stwierdzenie przez ~trzydziestoletnie (?) kobiety, że nie udało im się z facetami, bo "zatrzymały się w czasie", no i dodanie przez tę jedną dziewczynę, że to racja i musi z tym skończyć, jest... infantylne?
Opowiadanie mnie nie porwało - ani treściowo, ani warsztatowo. Jeszcze sporo pracy przed tobą, żeby pisać na przyzwoitym poziomie. Ale jeśli to lubisz, to trzymam kciuki :) Mam nadzieję, że dostaniesz kilka wartościowych komentarzy, które pomogą ci w staniu się lepszą. Proponuję też, żebyś powtórzyła zasady interpunkcyjne.
Pozdrawiam!
Do następnego miesiąca :)
Już nawet pomijając te wszystkie błędy, które zostały wypisane w poprzednich komentarzach — Twoje opowiadanie jest po prostu sztywne i nierealistyczne. Ciężko wczuć się sytuację bohaterów, opisy też nie są Twoją najmocniejszą stroną. W ogóle mnie to nie wciągnęło. Temat nie był najgorszy, ale nie został zrealizowany nawet w poprawnej formie, więc trudno tu mówić o czymś chociażby dobrym.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ;)
OdpowiedzUsuń