Layout by TYLER
Fonts:dafont.com
Background:gyapo
Główna Regulamin Co to jest? Prozaicy - powrót Konkursy Facebook
Witaj na Prozaicy: Piórem! Jest to miejsce przeznaczone na publikację tekstów napisanych z myślą o konkursach lub akcjach literackich, organizowanych przez Prozaików. W celu poznania dokładniejszych informacji, zapraszam do zakładki "Regulamin" oraz "Co to jest?".
Kontakt: e-mail:prozaicy@vp.pl lub gg: 2171207 - halska.

"Panna z parasolem" - Kornelia [Piszę, bo lubię]



Po raz kolejny nad Nowym Jorkiem władzę objęły letnie ulewy. Padało ciągle, bez przerw, a wiatr hulał w gałęziach drzew. Grube krople spadały na ziemię niczym łzy małych dzieci, zabranych z tego świata, które płaczą za zabawą, radością i miłością rodziców. 
Park był pusty, ludzie nie kwapili się do spacerów w takiej pogodzie, a pora też nie była do tego najodpowiedniejsza. Drewniane, parkowe ławki lśniły w blasku niewielkich latarni ustawionych wzdłuż chodnika. Gdyby nie nieprzychylna aura, taki widok mógłby wielu zachwycić, niektórzy na dłużej zatrzymaliby się, przy tym obrazku. 
Park nie był jednak całkowicie pusty. Zza drzew wyłoniła się szczupła, niska dziewczyna w białej, zwiewnej sukience. Jedną dłonią próbowała ogrzać zmarznięte ramiona, w drugiej trzymała parasol, który ciągle był wyginany przez wiatr. Stukot obcasów został całkowicie zagłuszony, nie było słychać nic oprócz wichury. 
 Dziewczyna była przemoczona, jej zawsze długie, brązowe loki teraz nieeleganckimi pasmami opadały na jej plecy, przyklejając się do ubrania.
Spieszyła się do domu, zasiedziała się u przyjaciółki, a nigdzie nie zastała jeżdżącego autobusu. Nie bała się iść pod osłoną nocy, robiła to wielokrotnie, zarówno w ciągu tego lata, jak i wiele razy wcześniej. Zawsze widywała wtedy starsze małżeństwo, spacerujące ciągle tą samą drogą, przytulając się i wesoło rozmawiając. W takiej sytuacji zawsze przystawała na chwilę, by zamienić z nimi choćby parę słów. Wydawali się jej idealną parą, zazdrościła im tego szczęścia, które dzielili ze sobą. 
Tym razem nawet oni nie pojawili się w parku. Dziewczyna automatycznie przycisnęła do siebie torebkę i rozejrzała się dookoła. Nie było nikogo.
Kilka metrów przed sobą zauważyła dwie postacie zbliżające się do niej. Przesuwali się powoli, nie mogła dokładnie stwierdzić, kim byli. Zdawało jej się, jakby widziała tam to samo małżeństwo, co zawsze i uśmiechnęła się przyjaźnie, przyspieszając kroku. 
Rozczarowała się, gdy poznała, że byli to jedynie dwaj mężczyźni, którzy dyskutowali o czymś bardzo głośno. Nieznacznie zwolniła, a uśmiech zniknął z jej twarzy. Wyminęła ich, nawet na nich nie patrząc, ale potknęła się na nierówności wybrukowanego chodnika. Przewróciłaby się, gdyby ktoś jej nie przytrzymał. 
Odwróciła się i zobaczyła za sobą tych samych mężczyzn. Jeden uśmiechał się do niej szeroko, drugi stał trochę dalej, bacznie przyglądając się sytuacji. Pierwszy spróbował sięgnąć do jej torebki, jednak dziewczyna przycisnęła ją do siebie mocniej. Uśmiech mężczyzny poszerzył się, po czym mocnym ciosem uderzył ją w brzuch. 
Zaczęła krzyczeć, ale nikt nie mógł ją usłyszeć. Dostawała kolejne ciosy, teraz już od obu mężczyzn, w twarz, w brzuch. Osunęła się na kolana i zaczęła pluć krwią. Wywołało to jedynie śmiech oprawców, których każdy jej jęk napędzał do kolejnych działań. 
W końcu popchnięta na twardą kostkę brukową, straciła kontakt z rzeczywistością. Przez chwilę widziała tylko ciemność, w dłoni czuła swój parasol, który nie był już wyginany na wietrze, a spokojnie okrywał jej postać. 
Ponownie znalazła się w parku, obserwując mężczyzn przeszukujących jej torebkę. Wyjęli portfel, dokumenty i kluczyki do samochodu. Z zadowoleniem odrzucili torebkę, która wylądowała tuż obok martwego ciała. Patrzyła na całą sytuację obojętnie, jakby to nie dotyczyło jej. Kawałek dalej spostrzegła małżeństwo spacerujące jak zawsze spokojnie, powoli. Deszcz przestał padać, na dworze zrobiło się przyjemnie. 
Jednak dziewczyna nie zwracała uwagi za swoimi dawnymi przyjaciółmi, ruszyła za złodziejami.

14 lipca 1997

W CENTRAL PARKU ZNALEZIONO MARTWĄ DZIEWCZYNĘ!

W nocy z 13 na 14 lipca w Central Parku doszło do morderstwa na dziewiętnastoletniej dziewczynie, Lizawietcie Aplet, mieszkającej na stałe w Nowym Jorku. 
Dziewczyna została okradziona i brutalnie zamordowana przez dwójkę mężczyzn, których tożsamość nie jest znana. Kilka metrów od ciała dziewczyny odnaleziono ich martwych z dokumentami zamordowanej i z wyraźnymi śladami uduszenia. Ich śmierć nie została wyjaśniona. 

3 komentarze:

  1. Pierwsze zdanie - dla mnie bomba, podoba mi się bardzo :) Szkoda, że później tak rozwodziłaś się nad tym deszczem (zupełnie niepotrzebnie, skoro ujęłaś już ulewy w pierwszym zdaniu) i doprowadziło cię to do do skrajności -> "Grube krople spadały na ziemię niczym łzy małych dzieci, zabranych z tego świata, które płaczą za zabawą, radością i miłością rodziców" (no bo wiesz, już nie przesadzajmy tak, to tylko deszcz, a ty nagle o tych dzieciach... nijak to nawet nie pasuje).
    "niektórzy na dłużej zatrzymaliby się, przy tym obrazku" - bez przecinka;
    Najpierw piszesz "park był pusty", a później "park nie był jednak całkowicie pusty", więc jak w końcu? Jako wszystkowiedzący narrator musisz brać na siebie większą odpowiedzialność w przekazywaniu informacji :P
    "Dziewczyna była przemoczona, JEJ zawsze długie, brązowe loki teraz nieeleganckimi pasmami opadały na JEJ plecy, przyklejając się do ubrania" - wywalić jedno;
    "Zaczęła krzyczeć, ale nikt nie mógł ją usłyszeć" - jej usłyszeć.
    Najpierw "Osunęła się na kolana", później "popchnięta na twardą kostkę brukową, straciła kontakt z rzeczywistością"? Trudno mi sobie wyobrazić popchnięcie jej na bruk, skoro była już na kolanach. A później straciła kontakt z rzeczywistościa, ale nadal czuła swój parasol? Więc chyba nie całkiem ten kontakt straciła...
    "Jednak dziewczyna nie zwracała uwagi za swoimi dawnymi przyjaciółmi" - nie zwracała uwagi NA swoiCH dawnyCH przyjaciół.

    Przy okazji - skoro w torebce miła kluczyki do samochodu, czemu szlajała się nocą po parku?

    Szczerze mówiąc, nie wywarło na mnie większego wrażenia. Wiem, że to dopiero prolog, więc jeszcze zobaczymy, jaką fabułę wymyśliłaś. A napisane jest przeciętnie.
    Mam nadzieję, że pierwszy rozdział będzie dłuższy ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fabułą tego krótkiego tekstu, który nam przedstawiłaś (prolog?) z pewnością ma potencjał, jednak sam sposób jej przekazania jakoś mnie nie porwał. Widzę, że chciałaś mu nadać jakąś aurę tajemniczości, subtelności, może grozy, ale nie za bardzo odczułam tę atmosferę. Chciałabym, aby historia mnie wciągnęła, żebym przeżywała ją razem z - w tym przypadku - bohaterką na bieżąco, a tymczasem miałam wrażenie, jakby akcja toczyła się obok, a ja po prostu spoglądałam na nią bez emocji. Pomysł naprawdę mi się podoba, zdecydowanie trafia w mój gust, ale to tyle. Czekam na Twoje kolejne prace i pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń

« »