"Samotność nie ma
nic wspólnego z brakiem towarzystwa (...)
Znów patrzymy na siebie
przez szparę w niedomkniętych drzwiach,
Znów brak słów
paraliżuje - Boże,
To jakbyś próbowała
biec we śnie ale nie możesz,
Magnetyczny bieg o
skrajnej samotności,
Ślizgam się po
obrzeżach racjonalności,
Zamykam oczy znów
spotykam Ciebie we śnie,
Ty też mnie widzisz, ale
wstydzisz się powiedzieć - weź mnie,
Gdzie to uczucie, które
przez lata utrwalił czas,
Proszę Cię, powiedz
gdzie jest ten ogień który palił nas,
Emocje, skąpane w
burzliwej walce,
Oczy szklane gwiazdy
płaczą z tym, który płacze w nocy,
[Być może też morze
łez] wylałaś za nas wtedy,
Ty Boże wiesz może
gdzieś spotkamy się jeszcze kiedyś,
Kiedyś ten jeden jedyny
raz porozmawiamy,
Nim staniemy na skraju
życia śmierci spojrzymy w twarz.."
Tak wiele rzeczy sprawia
nam ból. W jednej chwili przynosi paraliż, żal i lęk. Wystarczy
jedna chwila, aby zburzyć coś, co budowało się całe życie. Coś,
czego już nigdy nie uda się odbudować w pierwotnej ramie i
kształcie. A serce krwawi niesamowicie, niezdolne do samodzielnej
oceny powodu owej wewnętrznej ruiny emocjonalnej. A rozum? Rozum
zazwyczaj przeszkadza.
- Mamo! Mamo! - w holu we
wczesnych godzinach porannych rozległo się dziecięce wołanie.
Amelia poruszyła się
gwałtownie, pokręciwszy głową, wpatrując się w album, który
bezwiednie trzymała w dłoniach. Gładziła krawędzie opuszkami
palców, uśmiechając się przy tym nieznacznie. Spijała palcami
dotyk jego dłoni - dotyk, który dla niej już dawno zgasł.
Wreszcie odważyła się go otworzyć, pierwszy raz od ośmiu lat, a
pierwszym co rzuciło jej się w oczy była dedykacja.
"Nigdy nie
przestawaj się uśmiechać, nie wiadomo, kto zakocha się w Twoim
uśmiechu.
Najdroższej Amelii w
dniu dwudziestych urodzin,
xyz."
Chwilowe ukojenie dało
jej wspomnienie szczęścia, które czuła tamtego dnia. Nigdy
wcześniej, ani nigdy później nie przeżyła czegoś tak
wspaniałego. Kolejny uśmiech w momencie, w którym jej wzrok
spoczął na tabletkach nasennych zdobytych poprzedniego dnia w
aptece. Najsilniejszy środek na rynku, dający gwarancję
powodzenia.
- Mamo! - najwyraźniej
ktoś nie dawał za wygraną, a po domu rozległ się dźwięk
otwieranych i zamykanych drzwi.
Po twarzy Amelii spłynęła
pierwsza, samotna łza. Gładziła palcami ich pierwsze, wspólne
zdjęcie, zupełnie jak gdyby rysując je na nowo. "Ciągle
tęsknię. Ciągle myślę. Ciągle wołam Cię. Ciągle wierzę w
to, że kiedyś będziesz blisko mnie." Pamiętała każde
spotkanie, każde słowo, każdy ruch, każdy gest. A potrzebujemy
jednej chwili, aby się zakochać i całego życia, aby zapomnieć.
Ona tak nie potrafiła.
- Amelia, co ty do
cholery wyprawiasz?! - rozległ się donośny, męski głos, gdzieś
z dołu, a ona na szczęście bezpiecznie siedziała na strychu.
Nie miała ochoty go
oglądać, ani teraz, ani już nigdy więcej. Zdecydowanie, nie ...
Zobacz pracę na blogu
Zobacz pracę na blogu
Bardzo podoba mi się początek, końcówka już trochę mniej - pewnie dlatego, że podobnych tekstów czytałam już całą masę. Niemniej jednak całość robi przyjemne wrażenie. I tak się zastanawiam, czy będziesz pisać kontynuację, czy jest to już całość? Bo jeśli będzie kontynuacja, to ok, ale jak na całość, to trochę za mało to wszystko rozwinęłaś ;P
OdpowiedzUsuń