Layout by TYLER
Fonts:dafont.com
Background:gyapo
Główna Regulamin Co to jest? Prozaicy - powrót Konkursy Facebook
Witaj na Prozaicy: Piórem! Jest to miejsce przeznaczone na publikację tekstów napisanych z myślą o konkursach lub akcjach literackich, organizowanych przez Prozaików. W celu poznania dokładniejszych informacji, zapraszam do zakładki "Regulamin" oraz "Co to jest?".
Kontakt: e-mail:prozaicy@vp.pl lub gg: 2171207 - halska.

"O dziewczynce, która marzyła, by nie słyszeć" - Fleur De Lys [Piszę, bo lubię]

Nie znała obrazów malowanych muzyką poważną ani sopranowego głosu egoistycznej primadonny. Gdyby zachwycające dźwięki nie były jej obce, może wtedy miałaby inne marzenia?
*
To nie było dobre miejsce do życia. Nawet rośliny cierpiały. Nikt o nie nie dbał, a podłoże, podlewane rzadko pojawiającym się deszczem, moczem i rozlanym przypadkiem tanim alkoholem, nie było skore do wydawania urodziwego życia.
Ptaki skrywały się na wyłysiałych gałęziach osiedlowych drzew, a czasem przysiadywały na parapecie, kręcąc z zaciekawieniem łebkami i wpatrując w szybę. Niektóre z nich nurkowały dziobami w źdźbłach przerzedzonej trawy, starając się wyłowić  penetrujące ziemię robaki. Irytujący szczebiot był budzikiem - zapowiadał kolejny dzień w pełnym dokuczliwych dźwięków świecie.
*
Dodatkiem do skromnego śniadania bywała zwykle sprzeczka rodziców.
– Na co wydałaś tyle pieniędzy?! – huczał ojciec. – Za co mam zapłacić rachunki?
– Jedzenie też kosztuje. W jakim ty żyjesz świecie?! – Matka nie mogła być gorsza i odparowała takim samym tonem.
– Jedzenie?! – Z oburzeniem rzucił na talerz trzymaną w dłoni kanapkę. – Tym się nawet najeść nie można!
– Moglibyście nie krzyczeć od rana? – zapytała szybko i prawie bezgłośnie, nie chcąc długo słuchać swojego głosu.
– Ty się nie odzywaj, darmozjadzie! A spróbuj przynieść znowu jedynkę z matematyki! Po kim ty taki głąb jesteś?!
I wspominał, że już w pierwszej klasie nie potrafiła dobrze policzyć kratek w zeszycie, by narysować wymaganą długość podstawy domu.
Dzięki kłótni uczucie głodu odchodziło w zapomnienie jeszcze przed pierwszym kęsem chleba.
*
Klatka schodowa świetnie wchłaniała odgłosy z okolicznych mieszkań – szczekanie psa, zniecierpliwionego czekaniem na spacer, stukot obcasów, poranne wyrzuty niedobranych par związanych dzieckiem oraz krótkie pa przed wyjściem do pracy. Jednak tym, co ją bolało, było echo roześmianych rozmów młodych mężczyzn, którzy od rana szukali szczęścia na dnie puszki piwa.
 – Jakie nogi!
 – Nogi?! Popatrz wyżej!
 – Aniu, jak ty szybko urosłaś! Może umówisz się ze mną?
Czuła ich spojrzenia, przeczesujące jej dojrzewające ciało (przyciasne ubrania uwydatniały krągłości). Szła, starając się wyminąć zastawiającą jej drogę gromadkę. Podążała przed siebie z pochyloną głową, licząc chodnikowe płyty. Docinki i gwizdy odprowadzały ją, nim znikła za zakrętem.
*
Tykanie zegara na szkolnej ścianie kazało podnosić oczy na okrągłą tarczę i śledzić upływający czas. Długa wskazówka zatrzymywała się z drżeniem, odmierzając minuty. Gdyby nie ten uciążliwy dźwięk, nie zwróciłaby na to uwagi, nie zastanawiałaby się też, ile jeszcze dni zostało do wysłuchiwania przykrych słów, które wędrowały w jej stronę.
Piskliwy głos złośliwej nauczycielki i chichot nastolatków w spodniach marek znanych jej jedynie z reklam i sklepowych wystaw, bywały gorsze niż wymierzenie policzka. Ale była tą gorszą, musiała cierpieć.
Uciąć uszy, by nie słyszeć – dlaczego to nie jest takie proste?
W drodze powrotnej często do jej nóg łasiły się wychudzone koty, pomieszkujące na klatach schodowych i w piwnicach. Widok ocierających się o znoszone spodnie zwierząt byłby łatwiejszy do przełknięcia bez ich płaczliwego miałczenia i burczących brzuchów.
*
Dlaczego słuch był jedynym zmysłem, którego chciała się pozbyć? Pożółkła tapeta z odklejającymi się rogami nie raziła tak bardzo, jak mowa ścian. A mówiły one poniesionym głosem, najczęściej krzyczały, były pełne złości i wulgarne. Pluszowy miś nie potrzebował używać słów, by ukoić jej płacz. Wystarczył miękki dotyk i widok dużych, zimnych oczu, w których jeszcze-nie-dorosła twarz odbijała się jak w bombce. Potrawy bez smaku i zapachu nie byłyby sycące.
Do snu odprowadzało ją tęskne zawodzenie bezpańskich psów, raz po raz dźwięczny odgłos stłuczonej butelki, rozpadającej się ostrymi kawałkami na chodnik, a czasem spazmatyczny dziecięcy płacz zza ściany.
Nie znała obrazów malowanych muzyką poważną ani sopranowego głosu egoistycznej primadonny. Gdyby zachwycające dźwięki nie były jej obce, prawdopodobnie miałaby inne marzenia… Prawda?

3 komentarze:

  1. Piękne... *.* Miałam łzy w oczach, gdy to czytałam. Opowieść tak wzruszająca o trudnym temacie biedy, problemów i nienawiści. Coś okropnego, jednak literacko pięknego. Brak mi słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co ty, dziewczyno, ty tak serio?
      Dzięki za komentarz :)

      Usuń
  2. Temat, za który się zabrałaś, jest z natury trudny i wielu "pisaczy" właśnie na takich problemach ukazuje własną niekompetencję. Próbują dramatyzować, szukają jak najobrzydliwszych porównań. Muszę przyznać, że Twoja historia ma w sobie paradoksalną lekkość, masz pomysł i realizujesz go bez sztucznego polotu. Ciekawy koncept i dobry warsztat, gratuluję ;).

    OdpowiedzUsuń

« »