Z dedykacją dla tej,
która jest Logos.
Na początku było Słowo
Małe, niezgrabne, nagie.
Logos. Bez niepotrzebnych epitetów, niewplecione w żadną pokraczną
metaforę. Po prostu Logos. Lekko kanciaste, zgrzytające w uszach.
Rozbrajające swą szczerością, przepełnione miłością. Piękne
w swej prostocie, niepotrzebujące żadnej obróbki. Bo tak naprawdę
to Logos, mimo licznych braków, było doskonałe. Pierwsze,
najważniejsze. Poszperałam dokładnie w pamięci, przypomniałam
sobie jego słodki smak. Wymówiłam szeptem. Następnie powtórzyłam.
Głośniej. Mama. Tak, to było Logos idealne.
A Słowo było u Boga
Zabawne, bo to właśnie
ja – niegodna - byłam władczynią Logos. Panowałam nad nim.
Przynajmniej łudziłam się, iż tak jest. Głupia. Nie od dziś
wiadomo, iż nie istnieje taka siła, która zapanowałaby nad
Słowem. Ja mogłam mu jedynie nadać dowolny, zgodny z mą intencją,
wydźwięk. Nic więcej. A może aż tyle.
Wymówione nieśmiało, z
błaganiem, cicho. Tak brzmiało Logos, kiedy o coś prosiłam. A
prosiłam często.
Wypowiedziane z
pretensjami, podniesionym tonem, uszczypliwie. Skalane Logos. Ale czy
coś idealnego może być jednocześnie skalane? Kiedy byłam zła,
niszczyłam doskonałość Słowa, brudziłam jego powierzchnię.
Nieskutecznie. Logos nie dało i nie da się zniszczyć. Nigdy.
Najczęściej jednak
mówiłam je tak samo, jak za pierwszym razem – z miłością.
Prawdziwą miłością do drugiego człowieka, tak rzadką w
dzisiejszych czasach. Bo Logos samo w sobie, jak głosi nigdy
niestworzona definicja, jest miłością.
I Bogiem było Słowo.
Logos było mną, bo ja
kiedyś będę tą, którą ono definiuje. Mamą.
Kiedyś. Być może.
Przyczynię się do
powstania kolejnego człowieka. Czującej, bezbronnej istotki. Jakże
podobnej do Logos. Tak samo jak Słowo będzie ona mała, niezgrabna,
delikatna. Przez pierwsze lata życia. Później to się zmieni.
Istotka dojrzeje, pozna, wyrobi własne poglądy na otaczającą
rzeczywistość. Właściwe lub błędne. Nie mnie oceniać
obiektywnie. W końcu nie istnieje coś takiego jak obiektywna ocena
opinii. Mimo wszystko, tak samo jak Logos, będę pełna
wyrozumiałości.
Ono było na początku u Boga.
Siedziało głęboko zakorzenione w
głowie, cierpliwie czekało na moment ujawnienia. Wypowiedzenia. Na
najwłaściwszy moment, bo Logos nie zadowalało się półśrodkami.
Wszystko wokół niego musiało być idealne, bo swój ciągnie do
swego. A Logos było doskonałe. Doskonałe i wieczne.
Idealne
Jest miłością
Pełne wyrozumiałości
Doskonałe i wieczne
Logos
.
Mama
Kochana
Na zawsze
.
Amen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz