Layout by TYLER
Fonts:dafont.com
Background:gyapo
Główna Regulamin Co to jest? Prozaicy - powrót Konkursy Facebook
Witaj na Prozaicy: Piórem! Jest to miejsce przeznaczone na publikację tekstów napisanych z myślą o konkursach lub akcjach literackich, organizowanych przez Prozaików. W celu poznania dokładniejszych informacji, zapraszam do zakładki "Regulamin" oraz "Co to jest?".
Kontakt: e-mail:prozaicy@vp.pl lub gg: 2171207 - halska.

Wzbogaceni przez oddawanie - Lady House [Piszę, bo lubię]

Zawsze, gdy widzę gdzieś serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w moim sercu też robi się cieplej. Myślę, jakby to było, gdyby w styczniu nie odbywał się kolejny finał, jak wiele szpitali nie uzyskałoby nowego sprzętu medycznego, jak wielu pacjentów nie miałoby szans na wyleczenie...
Dziś zobaczyłam karetkę, na której pojawił się napis „DAR WOŚP DLA MIASTA KRAKOWA” i uświadomiłam sobie, jak to dobrze, ze mamy Jurka Owsiaka! Ma wielu krytyków, ale fakty są niepodważalne: kto inny potrafi w ciągu kilku dni zebrać miliony złotych na akcji charytatywnej? Działa z rozmachem, bo zdobył zaufanie Polaków i wiedzą, że można mu zaufać, bo pieniądze trafią tam, gdzie powinny – do potrzebujących. Mało kto, widząc wolontariusza z puszką WOŚP, przechodzi na drugą stronę ulicy. Przeciwnie – ludzie w dniu Wielkiego Finału wychodzą na ulice przede wszystkim po to, aby móc oddać kilka złotych na pomoc chorym i cierpiącym. Polacy widzą sens we wspieraniu Orkiestry, ponieważ efekty zbiórek są widoczne w prawdopodobnie każdym szpitalu w kraju – pieniądze zmieniają się w specjalistyczny sprzęt medyczny. Razem z Jurkiem Owsiakiem budujemy coś pięknego – tradycję. Każdy, nawet dzieci, wie, że w styczniu jest finał, bo to widać i słychać – na ten czas zapominamy o polityce, wypadkach, doniesieniach ze świata sportu – wszystko w mediach podporządkowane jest relacjonowaniu tego, co dzieje się u „grających do końca świata i jeden dzień dłużej”. To piękne, gdy idąc ulicą, widzi się że niemal każdy w tłumie ma na kurtce czerwone serduszko z białym napisem. To budujące, że potrafimy na ten jeden dzień się zjednoczyć i zapomnieć o nienawiści, zazdrości i nieżyczliwości. Może nie budujemy masowo domów, nie wspieramy sierot w Afryce i nie walczymy z HIV, ale orkiestra to coś innego. Jednoczymy się w obliczu idei – idei zapoczątkowanej kilkanaście lat temu! To zdumiewające, jak długo wspieramy Orkiestrę, a jeszcze bardziej szokuje, że niemal co roku pada rekord dotyczący wysokości zebranej sumy. Nikomu się nie znudziło, nikt nie marudzi, że wolontariusze znów chcą go „oskubać”. Nie wtedy, gdy kwestuje Orkiestra. I nie mówcie mi, że to naród egoistów i skąpców – wystarczy wejść do pierwszego lepszego szpitala i zapytać, co ufundowała Orkiestra. Czasem nawet nie trzeba pytać, wystarczy wymowne serduszko naklejone na aparaturze. Ilość zakupionego sprzętu świadczy jedynie o tym, jak wielkie i wcale nie wyłącznie samoprzylepne serca mają Polacy.
Pomaganie ma wiele twarzy. Przed świętami robimy prezenty najuboższym rodzinom, aby i dla nich okres świąteczny był wesoły i beztroski. „Szlachetna paczka” to wspaniała idea. Wiadomo, że trudno jest uzyskiwać wsparcie życzliwych ludzi przez cały rok, ale w okresie świątecznym jesteśmy wyjątkowo hojnym narodem. Miło nam pomyśleć przy wigilijnym stole, że pomogliśmy komuś bezinteresownie, że mamy dobre serca. Rodziny, które otrzymały paczki, piszą zwykle listy do ofiarodawców. Kiedy czyta się takie podziękowanie, człowiek czuje się tak, jakby mógł wznieść się w powietrze i dokonać niemożliwego. Dobro wyzwala w nas niesamowitą, pozytywną energię i pragnienie, by zrobić to jeszcze raz!
Mnie takie uczucie spotkało, gdy pierwszy raz oddałam krew. W sąsiedniej miejscowości miał wypadek piętnastoletni chłopak. Okazało się, że potrzebna jest krew, apelowano o nią między innymi przez Facebooka. Myślałam już wcześniej o honorowym krwiodawstwie, a ta sytuacja przyspieszyła tylko moją decyzję. Gdy stanęłam w kolejce składającej się z kilkudziesięciu osób, które przyszły pomóc tamtemu chłopakowi, nadeszło zwątpienie – przecież ja nie lubię, kiedy mnie ktoś kłuje! Zaraz zganiłam samą siebie – dla mnie to dwa ukłucia, a dla niego – ratunek. I wcale nie było tak strasznie, jak się obawiałam. Ba, zwykłe pobieranie krwi do badań jest bardziej bolesne, bo wydaje mi się, że pracujące przy nim osoby często nie mają wprawy we wkłuwaniu się. Panie z RCKiK są w tym niedoścignione, choć ich igły są dużo większe. Najlepsze w tym wszystkim były podziękowania od mamy tego chłopaka. Nigdy wcześniej nie czułam się aż tak potrzebna i tak pełna sił. Miałam wrażenie, że potrafię unieść się w powietrze. Jeśli sądzisz, że oddawanie kwi jest straszne bądź nieopłacalne – oddaj i przekonaj się, ile zyskujesz, tracąc jedynie niecałe pół litra.

Pomaganie ma sens zawsze. Dla nas to może nie być żadne obciążenie – nie musimy rujnować się finansowo, poświęcać mnóstwa czasu, czynić specjalnych, długotrwałych przygotowań. Wystarczy w styczniu wesprzeć Orkiestrę, w czerwcu oddać krew, a w grudniu – postarać się włożyć coś od siebie do Szlachetnej Paczki. Bycie dobrym nie kosztuje, a wzbogaca – o poczucie, że jest się lepszym człowiekiem, że nasza postawa może coś zmienić. O świadomość, że czynienie dobra jest dla każdego, niezależnie od płci, wieku, wyznania ani zasobności portfela. Wystarczy chcieć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

« »