Layout by TYLER
Fonts:dafont.com
Background:gyapo
Główna Regulamin Co to jest? Prozaicy - powrót Konkursy Facebook
Witaj na Prozaicy: Piórem! Jest to miejsce przeznaczone na publikację tekstów napisanych z myślą o konkursach lub akcjach literackich, organizowanych przez Prozaików. W celu poznania dokładniejszych informacji, zapraszam do zakładki "Regulamin" oraz "Co to jest?".
Kontakt: e-mail:prozaicy@vp.pl lub gg: 2171207 - halska.

9 miesięcy - Lady House [Piszę, bo lubię]

Egzystencją nazywał kolor czerwony, a niebo tego dnia było żółte. Gdy otworzył oczy, odczekał chwilę i postanowił spowodować zmiany. Kopnął kilka razy w sklepienie – była to niezawodna metoda opróżnienia nieba z zalegającego w nim płynu. Kolejne dzienne partie cieczy były mniejsze i bardziej przezroczyste, ale raczej głównie dlatego, że czuwał i wymierzał niebu solidnego kopniaka, gdy tylko ujrzał, że zbiornik oddzielony od jego pokoju jedynie cienką błoną zaczyna się wypełniać. W ostatnim czasie mieszkanie bardzo mu się skurczyło. Kiedyś pływał w nim swobodnie, teraz trudno mu było choćby wyprostować nogi. Kopanie nieba chwilowo zwiększało przestrzeń, ale nie była to metoda do użytku długotrwałego. Podrapał się po ręku i postanowił przemyśleć w ciągu dnia, jak może to zmienić.
Nagle zaburczało mu w brzuchu i doszedł do wniosku, że jest głodny, postanowił więc zamówić coś specjalnego – lody z ogórkami. Wyjątkowo rozsmakował się w tym połączeniu – od kiedy pamiętał, lubił je jeść bez względu na porę. W ogóle najchętniej ciągle by jadł, miał wyjątkowo duże zapotrzebowanie na białko i węglowodany. Po jedzeniu lubił pokręcić się po pokoju, by znaleźć wygodną pozycję do drzemki. Od czasu do czasu dodatkowo porządkował niebo. Gdy było zbyt pełne, siatka niebieskich rurek różnej grubości, które oplatały sklepienie jego pokoju, niebezpiecznie się napinała i obawiał się, że pękną, zalewając tym samym jego niebo czerwoną posoką (raz sie to zdarzyło, na szczęście wyciek był malutki). Już wolał, kiedy było tak obrzydliwie żółte jak o poranku. W chwilach, gdy niebiański zbiornik był zupełnie pusty, jego pokój stawał się odrobinę jaśniejszy, jakby jakaś siła spoza nieba go w tych momentach oświetlała. Nie był pewien, co istnieje poza pokojem, był jednak przekonany, że coś musi być – no bo skąd brałoby się jedzenie, które zamawia?
Tak minęło mu kilka tygodni. Pewnego dnia poczuł, że pokój pulsuje, rozpręża się i zwęża na zmianę. Nie wiedział, co się dzieje – nigdy wcześniej tak się nie czuł. Nagle otaczająca go woda gdzieś znikła – zupełnie mu się to nie spodobało. Niedługo później otwór, którym odpłynęła, niebezpiecznie się powiększył. Bohater znalazł się w nim w nieznany sobie sposób, jakby zaciskający się pokój postanowił się go pozbyć w trybie natychmiastowym. Po chwili poczuł, jak nieznana siła przepycha go przez ciasną rurę. Gdy tylko się z niej wydostał, krzyknął głośno, by zaprotestować przeciw takiemu traktowaniu.
W tym czasie ktoś odciął pępowinę i powiedział do kogoś innego:
– Gratuluję, właśnie urodziła pani syna.

1 komentarz:

  1. Od jakiegoś czasu coraz rzadziej przeglądałam opowiadania z "Piszę bo lubię". Właśnie postanowiłam to nadrobić. Zaczęłam od Twojego i od razu zaczęłam żałować, że nie przeczytałam go wcześniej. Naprawdę, bardzo pomysłowe, napisane lekko i ciekawie. Czekam z niecierpliwością na Twoje kolejne teksty!
    Pozdrowienia -
    Apokalipsa

    OdpowiedzUsuń

« »