Layout by TYLER
Fonts:dafont.com
Background:gyapo
Główna Regulamin Co to jest? Prozaicy - powrót Konkursy Facebook
Witaj na Prozaicy: Piórem! Jest to miejsce przeznaczone na publikację tekstów napisanych z myślą o konkursach lub akcjach literackich, organizowanych przez Prozaików. W celu poznania dokładniejszych informacji, zapraszam do zakładki "Regulamin" oraz "Co to jest?".
Kontakt: e-mail:prozaicy@vp.pl lub gg: 2171207 - halska.

List do domu - Katja [Piszę, bo lubię]
            Gwiazdy lśniły wysoko na niebie. Droga wiła się i zakosami prowadziła przez pola pełne łanów pszenicy i czerwonych maków, które teraz jednak zamknęły główki przed nocnym chłodem. W oddali majaczyła ciemna ściana rosnącego na skraju pola lasu. Powietrze drżało, przesycone zapachem świeżego zboża i żywicy. Woń ta zdawała się być wszędzie.
            Szumiące łany z wolna ustępowały pierwszym zabudowaniom. Rześki wiatr rozwiewał włosy; jego zawrotny taniec przyprawiał o gęsią skórkę. Nogi niosły sprężystym krokiem w ukochane i tak dobrze znane miejsca. Z oddali dobiegał szum piętrzącej się na kamieniach rzeki – spokojnej za dnia, groźnej w nocy.
            Wreszcie ukazał się dom z grubo ociosanych bali, którego strzegł tłusty, szary kocur, w dodatku ślepy na jedno oko.
            Walczyliśmy dniami, nocami wędrując…
            Otworzył za to drugie, brudnożółtego koloru oko i zamiauczał żałośnie, merdając ogonem i witając tym samym przybysza. Nie ruszył się jednak z ganku, lecz zasnął z powrotem. Miał już swoje lata, strażnikiem domostwa był jedynie z nazwy. Mężczyzna przekroczył go ostrożnie i stanął przed ciężkimi, dębowymi drzwiami. Zsunął kaptur podróżnika z głowy, ukazując młodą jeszcze twarz. Wzruszenie ścisnęło jego gardło. Uśmiechnął się; w modrym oku zalśniła łza.
            Teraz zaś powracamy, niosąc w dłoniach kwietne wieńce…
            Popchnął drzwi. Zaskrzypiały lekko, wpuszczając go do środka. Energicznym, lekkim krokiem przeszedł przez znajome korytarze i w końcu zatrzymał się przed kolejnymi drzwiami. Zawahał się przez chwilę, lecz w końcu nacisnął klamkę.
            Rześki zapach nocy pozbawia nas tchu…
            Orzy oknie stała szczupła postać. Zwrócona była tyłem do wchodzącego i obejmowała się ramionami. Wyczuła za sobą czyjąś obecność i odwróciła się wystraszona. Czarne włosy z domieszką szarości zafurkotały. Zawsze nosiła je rozpuszczone. Rozpoznała natychmiast przybysza, jej źrenice rozszerzyły się.
            – Wróciłeś – wyszeptała.
            Pragniemy, by chwila zatrzymała się już…
            – Zawsze wracam – odparł zachrypniętym głosem. – Zwłaszcza do tych, których kocham.
            Po jej policzkach płynęły łzy.
            – Tak za tobą tęskniłam… Głupi, wyjść bez pożegnania…! – Zanim zdołał odpowiedzieć, znalazła się przy nim i zarzuciła ręce na jego szyję, przytulając się mocno do jego torsu.
            I księżyc lśni, wzruszony w tę noc…
            Objął ją i pogłaskał po włosach.
            – Jednakże w końcu jestem. I już nie odejdę. Będę zawsze przy tobie. Do końca. Na wieki.
            Uśmiechnęła się przez łzy.

            Gdy pieśń melodią prowadzi nasz krok… 

1 komentarz:

  1. Historia pięknie opowiedziana, zwłaszcza przeplatana tym wierszem... W sumie, sama o czymś takim myślałam od pewnego czasu, jednak w nieco bardziej rozbudowanej wersji :) Trochę za bardzo się tych łanów uczepiłaś na początku, no i kot z zasady nie merda ogonem, może nim co najwyżej dostojnie wymachiwać, merdanie jest domeną psów ;)

    OdpowiedzUsuń

« »